Akcje poszukiwawcze w Puszczy Kampinoskiej i okolicach nie należą do rzadkości, jednak to, co się działo w ostatni czwartek, trudno opisać jako rutynowe czynności.
Wszystko zaczęło się od tego, gdy wczesnym popołudniem wpłynęła informacja o zaginionym 26-latku w okolicach Stanisławowa w gminie Leoncin. Z relacji na stronie policji wynika, że sytuacja ta stanowiła dla niego zagrożenie zdrowia i życia, dlatego do akcji rzucono spore środki.
„Na miejsce natychmiast udali sie funkcjonariusze policji, którzy wszczęli poszukiwania za zaginionym mężczyzną. W działaniach brało udział kilkudziesięciu policjantów nowodworskiej komendy, drużyna z oddziałów prewencji komendy stołecznej policji, przewodnicy psów służbowych, kilkudziesięciu strażaków państwowej straży pożarnej z Nowego Dworu Mazowieckiego oraz druhowie z okolicznych ochotniczych straży pożarnych, 5 ratowników wraz z psami z jednostki ratownictwa specjalistycznego S12 w Warszawie, śmigłowiec black hawk oraz 3 quady straży pożarnej” – wyliczają policjanci.
Przez kilka godzin na miejscu trwały intensywne działania poszukiwawcze. Prowadzone były głównie w trudnym, leśnym terenie. O 19:40 funkcjonariusze policji zauważyli 26-latka na terenie kompleksu leśnego w Starej Dąbrowie, w gminie Leoncin, kilkanaście kilometrów od miejsca jego zamieszkania. Mężczyzna natychmiast trafił pod opiekę medyczną i został przewieziony do szpitala. Na marginesie warto przypomnieć, że w kampinoskich annałach mamy przypadki, gdy równie szeroko zakrojone poszukiwania trwały znacznie dłużej. Chociażby w październiku ubiegłego roku pisałem o grzybiarzu, który błądził po lesie aż dwie doby. Z kolei w lutym 2015 r. przez całą noc poszukiwano kobiety, której rozładował się telefon.
fot. KPP w Nowym Dworze Mazowieckim
Jeden quad był z s12