Aż blisko 4 tysiące osób podpisało się pod petycją ws. uruchomienia odcinkowego pomiaru prędkości na biegnącej środkiem Kampinoskiego Parku Narodowego drogi wojewódzkiej 579. Do przedstawionych tam postulatów odniósł się właśnie adresat, czyli Główny Inspektorat Transportu Drogowego.
Przypomnijmy, że kamyczkiem, który uruchomił tę społeczną lawinę podpisów, było śmiertelne potrącenie wilka na tej drodze, które miało miejsce w październiku ubiegłego roku. Oczywiście ten zwierzak był tylko jedną z niezliczonej liczby ofiar, jakie zakończyły swój żywot na tej drodze. I pisząc „ofiar”, mam na myśli nie tylko wilki, sarny czy łosie, ale także ludzi.
Główne przyczyny tych wypadków są dwie. Po pierwsze, duży ruch spowodowany tym, że droga ta jest traktowana jako trasa tranzytowa omijająca Warszawę. Po drugie, nadmierna prędkość. Teoretycznie można się tu poruszać maksymalnie 60 km/h, w praktyce limitu tego przestrzegają tam chyba tylko rowerzyści. Rozwiązać ten drugi problem miał właśnie postulowany w petycji odcinkowy pomiar prędkości (OPP).
Niestety, propozycja ta nie spotkała się z uznaniem Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego (GITD), który jako jedyny w kraju jest władny instalować takie rozwiązania. Przyczyna jest prosta: są pilniejsze lokalizacje. Jak wyjaśnia Weronika Biaduń z GITD, Inspektorat na razie przymierza się do zainstalowania OPP w 39 miejscach. Wskazano je na podstawie analizy przeprowadzonej przez Instytut Transportu Samochodowego. W swoich badaniach ITS zidentyfikował 290 lokalizacji, gdzie OPP powinien zostać wdrożony w pierwszej kolejności. Niestety, kampinoskiego odcinka DW 579 nie ma ani w grupie tych 39 odcinków, ani nawet 290. Co ciekawe, znalazł się tam za to inny fragment tej trasy, a mianowicie między Natolinem a Grodziskiem Mazowieckim (czyli na południe od KPN).
GITD daje jednak iskierkę nadziei. „Systematycznie prowadzone są działania związane z pozyskiwaniem środków na ten cel [wdrażania OPP] z innych źródeł zewnętrznych. W przypadku pozyskania takich środków GITD przeprowadzi ponowną analizę złożonych wniosków, w tym również ponownie oceni propozycję instalacji urządzenia na drodze wojewódzkiej nr 579 w rejonie Kampinoskiego Parku Narodowego w celu potwierdzenia zasadności objęcia lokalizacji automatycznym nadzorem” – pisze Weronika Biaduń.
Odpowiedź GITD to oczywiście smutna wiadomość dla kampinoskiej przyrody. Warto jednak pamiętać, że problem tej drogi można rozwiązać (a przynajmniej zminimalizować) na kilka innych sposobów. Może być to choćby bardziej restrykcyjne wydawanie zezwoleń na przejazd ciężarówek przez KPN (o tym, że dziś te przepustki to fikcja, pisałem TU) czy wprowadzenie regularnych patroli drogówki.
Pewnym optymistycznym akcentem całej tej sprawy jest natomiast to, że w krótkim czasie udało się zmobilizować całkiem spore grono miłośników kampinoskiej przyrody, które gotowe było poprzeć ów postulat. Jest zatem w nas pewna siła!
Ta drogą powinna być zlikwidowana. Stać januszy na ałto, stać i na objechanie PARKU NARODOWEGO przez Estrady albo śladów. To znaczy, mentalnie nie stać.
Nie, na tej drodze turyści to najmniejszy procent użytkowników. Ludzie do pracy tamtędy jeżdżą, do szkół, do innych miejscowości
Jak napisała Lidzia, z tej drogi korzysta wiele osób mieszkających w okolicznych miejscowościach i nie w celach turystycznych, ale życiowych. Dlatego jej wyremontowanie miało sens i było potrzebne (w bezpośrednim sąsiedztwie parku mieszka naprawdę dużo ludzi i oni potrzebują infrastruktury).
Tranzytowy ruch narasta tam zwykle w sezonie wiosenno-letnim w okolicach weekendów, kiedy część podróżnych omija korki np. w Łomiankach. Gdyby była prawdziwa obwodnica, pewnie by to zmniejszyło ten tranzyt. Poza tym pozostaje kwestia prędkości, którą przekraczają tam zarówno miejscowi jak i tranzytowi – prędkość przekraczają, nie kwestię ;-). I tu niestety, gdyby nawet była sześciopasmowa, bezkolizyjna obwodnica i tak większość jadących tą droga by pędziła. A w tym przypadku, jak pokazuje doświadczenie, niestety tylko jakaś forma kontroli jest skuteczna.
Jest jeszcze kwestia ciężarówek, jak już było pisane dostać pozwolenie można bez problemów. Z tego co wiem, wystarczy mieć umowę z jakąś firmą leżącą na tym obszarze. I już. Nawet jeśli się później nie pojedzie do niej ani razu. Ograniczenie jest więc teoretyczne.
Dziadowski rząd, który w swoich priorytetach ma wyłącznie łojenie ludzi z pieniędzy i dlatego odcinkowe pomiary prędkości poustawiali tam, gdzie jest bezpiecznie, a gdzie droga przystosowana jest do większych prędkości – czyli na trasach szybkiego ruchu.
Nie interesują ich względy bezpieczeństwa. I teraz mamy na to ewidentny dowód.
Są jednak pozytywy! Udało się zainteresować tematem bardzo dużą grupę mieszkańców i uzyskać wielkie poparcie pod wnioskiem o petycję. Jest również dyskusja. Padają konkretne argumenty “za” i “przeciw”. Mocno wierzę, że ta inicjatywa znajdzie efekt w próbie dalszego poszukiwania optymalnych rozwiązań na tym odcinku drogi.
Droga powinna być odgrodzona solidnym płotem z siatki i zrobione KILKA nie jedno czy dwa przejścia dla zwierząt zarówno nad jak i pod drogą jak to ma miejsce w innych krajach np Szwecji wtedy problem się zmniejszy a tak naprawdę likwidacja drogi byłaby najlepszym rozwiązaniem w końcu to Park Narodowy a nie miejski zagajnik