Z zaprezentowanego właśnie przez rząd projektu ustawy wynika, że już niedługo będziemy płacić za wstęp do każdego parku narodowego w Polsce, a więc również Kampinoskiego. Tylko czy ten pomysł jest realny?
Przypomnijmy, że również na mocy obowiązujących dziś przepisów można by wprowadzić odpłatność za wstęp do KPN. Jest jednak jedno duże „ale”. Opłat nie można pobierać m.in. od mieszkańców gmin sąsiadujących z parkiem, co w przypadku KPN oznacza również warszawiaków, czyli zdecydowaną większość kampinoskich turystów. Mniejszym „ale” jest to, że pobieranie takich opłat w konkretnym parku należy wprost zapisać w rozporządzeniu.
Ale z tymi regulacjami koniec – wynika z projektu ustawy o parkach narodowych. Jak czytamy w art. 56, opłaty te będą pobierane we wszystkich parkach narodowych w kraju i nie trzeba będzie zapisywać tego w rozporządzeniu. Kończy się ponadto zasada, że z opłat tych zwolnieni będą mieszkańcy gmin sąsiednich. Za darmo do parku będą mogli wchodzić jedynie mieszkańcy „gmin parkowych”. W przypadku KPN są to: Stare Babice, Izabelin, Leszno, Kampinos, Sochaczew, Brochów, Leoncin, Czosnów oraz Łomianki. Zwolnienie z opłat przewidziano również m.in. dla rodzin wielodzietnych, dzieci do lat 7 czy pracowników parku.
Co ciekawe, w załączonym do projektu uzasadnieniu wprost zapisano, że zmianę tę zaproponowano z myślą właśnie o KPN: „Zwolnienie z opłat mieszkańców gmin sąsiadujących powoduje, że np. nie jest opłacalne wprowadzenie opłat za wstęp w Kampinoskim Parku Narodowym, bowiem zwolnieniem objęci są mieszkańcy Warszawy, licznie odwiedzający ten Park (ponad 1 mln osób rocznie). Tym samym Park ponosi określone koszty utrzymania infrastruktury turystycznej oraz sprzątania odpadów, nie uzyskując z tytułu wstępu żadnych korzyści, pozwalających choćby na pokrycie wymienionych kosztów”.
Ile w takim razie zapłacimy za wstęp do KPN?
Tego na razie nie wiadomo. Maksymalna wysokość opłaty ma być określona w oddzielnym rozporządzeniu, które poznamy zapewne dopiero po uchwaleniu tej ustawy. Z jej przepisów wynika, że bilety będą mogły być jednorazowe, jednodniowe oraz okresowe.
Co ważne, za ich brak przewidziano karę w wysokości 50-krotności ceny biletu. W przypadku obecnych stawek w Tatrzańskim Parku Narodowym byłoby to zatem 350 zł, a w Karkonoskim – 400 zł.
Spokojnie to tylko projekt
Wśród miłośników Puszczy Kampinoskiej propozycja ta wzbudzi zapewne skrajne emocje. Warto jednak podkreślić, że mówimy dopiero o projekcie ustawy, która właśnie przechodzi przez konsultacje społeczne. Te potrwają do 20 lutego i mogą skutkować dogłębnymi zmianami w ustawie. No a później jest jeszcze Sejm, Senat i prezydent. Cała procedura legislacyjna zajmie zapewne długie miesiące, a – biorąc pod uwagę napiętą sytuację polityczną – kto wie, czy ustawa nie trafi do kosza.
Na razie założenie rządu jest takie, że przepisy wejdą w życie 1 stycznia 2023 roku.
Za, a nawet przeciw
Czy w przypadku KPN te przepisy mają sens? Moja pierwsza reakcja na ten projekt była zdecydowanie negatywna, no bo oczywiście kto by chciał płacić za coś, co było dotychczas bezpłatne? Ale jeśli pomyśleć o tym dogłębniej, to jednak opłaty za wstęp mogą dać parkowi przynajmniej dwie korzyści. Po pierwsze, co oczywiste, będzie to pokaźny zastrzyk gotówki, który temu niezbyt zamożnemu parkowi na pewno się przyda… choćby na zwiększenie liczby strażników. Ale tu jest jedno „ale”. Ustawa zakłada wrzucenie wszystkich parków narodowych do jednego „finansowego wora”. Krótko mówiąc, opłaty inkasowane przez KPN wcale nie będą bezpośrednio szły do kiesy KPN.
Druga korzyść jest nieco mniej oczywista – wprowadzenie opłat z pewnością zmniejszy liczbę turystów. I nie chodzi mi wcale o to, że fajnie będzie się chodziło po pustej Puszczy, ale o to, że natura będzie mogła nieco odetchnąć, szczególnie we wschodniej, bardziej zatłoczonej części Parku. Bo to, co potrafi się dziać w Puszczy w ciepły letni weekend, to zapewne każdy z Was już doskonale widział.
Ale oprócz pozytywów tego pomysłów są i negatywy. Podstawowy to szczelność systemu pobierania opłat… a raczej nieszczelność. Przy ogromnej liczbie dróg prowadzących do parku (szczególnie przy granicy z Warszawą) po prostu nie da się pobrać opłaty od każdego turysty. No chyba, że zatrudnimy do tego dziesiątki pracowników, a liczebność straży parku powiększymy przynajmniej kilkakrotnie. Tylko czy wtedy KPN wyjdzie na plus? Ale nawet mimo to znajdą się turyści, którzy „się wycwanią” i będą wchodzić do parku bocznymi ścieżkami. Pewnym rozwiązaniem tego problemu jest objęcie poborem opłat tylko wybranych fragmentów parku – taki “patent” widziałem chociażby w Roztoczańskim PN.
Kolejna wątpliwość: akurat dziś (w zimowy dzień powszedni) pokonałem 30 km przez KPN. Spotkałem trzy osoby, i to tylko koło Truskawia. A koło Roztoki kompletna pustka. Wydaje się, że w taki dzień utrzymywanie pełnego systemu pobierania opłat będzie kompletnie nieopłacalne.
Krótko mówiąc, pomysł może i dobry, ale jego wykonanie będzie bardzo trudne. Oczywiście, prace legislacyjne nad ustawą będę na łamach „Kuriera” bacznie śledzić!
Realnie pobieranie opłat będzie się odbywać w weekendy w np. Truskawiu, Roztoce, Kampinosie, Lipkowie, czyli tam gdzie są oblegane parkingi. Po za tymi lokalizacjami jest to nie do ogarnięcia. Rozumiem, że można wprowadzić system opłat przez internet/telefon. Inaczej sobie tego nie wyobrażam.
A spora część będzie cwaniakować i parkować w lesie i przy posesjach przy parku.
To nie ma znaczenia, kto i gdzie będzie parkować, bo będą surowe kary za brak biletu w parku. Jeśli w innych częściach parku nie będzie realnego pobierania opłat, to będzie znaczyło tylko tyle, że WSTĘP BĘDZIE TAM ZAKAZANY. Co będzie znaczyć, że będą to prywatne tereny łowieckie dla ustosunkowanych myśliwych oraz tereny rajdowe miłośników quadów, motocykli crossowych i terenówek, tratujących Puszczę swoimi rajdami. Tacy użytkownicy to są VIP-y i ich latorośle i koledzy i nie muszą nikogo prosić o bilety. A straż parkowa będzie czuwać nad tym, żeby nie było świadków, bo dotychczasowa narracja: “W parkach narodowych się nie poluje, a na miłośników rajdów pojazdami motorowymi nie możemy nic poradzić, bo oni uciekają” (wyobraźcie sobie, że tak by się tłumaczyła drogówka, a dodam, że rajdowcy bawią się STALE W TYCH SAMYCH MIEJSCACH) jakoś społeczeństwa nie przekonuje. Tak więc kłusownictwo wyższych sfer i inne zabawy elity w KPN-ie powinny po prostu zniknąć społeczeństwu z wizji, a najlepiej to zrobić, eliminując stopniowo zwykłych ludzi z parków narodowych. Zresztą, przecież od początku “wolnej Polski” zakładano, że w Polsce sprywatyzowane zostanie wszystko…
To oznacza, że ludzie, którzy zrezygnowali z telefonów komórkowych żeby być “eko”, będą mieli… utrudniony wstęp do parku narodowego.
Jak rozumiem, wystarczy mieć w plecaku znicz i znać lokalizację kapliczki w środku lasu, albo po prostu powiedzieć, że człapie się do Palmir, żeby opłaty uniknąć? 😉
Ale by była heca, gdyby się nagle tysiące osób dowiedziało, że “nie, nie można kupić biletu dla pieska, pieski są, proszę pani, w parku zakazane”.
A tak zupełnie na serio – bardzo zacna inicjatywa. Nawet jeśli system opłat nie będzie szczelny, to i tak jakiś procent wizytujących park będzie się poczuwał do wnoszenia opłat.
Nie rób jaj. Przecież i tak regulamin jest wywieszony przy wejściu do parku. A nawet, jeśli ktoś nie czyta regulaminów i nie wie tego, to dlaczego w tak tłumnie obleganych miejscach nie ma strażników, którzy by zawracali lub karali ludzi z psami? Prowokacja władz parkowych, które chcą mieć uzasadnienie do utrudniania ludziom korzystania z parków narodowych dlatego, że część łamie przepisy?
Poza tym, nie ma mowy o tym, żeby “ktoś się nie poczuwał” do wnoszenia opłat, bo będą za to wysokie mandaty. Wystarczy, że gdzieś nie będzie kasy albo będzie ona zamknięta, żebyś nie mógł wejść do parku narodowego. Jedź sobie 2 km dalej…
“Zacnie” to dopiero będzie, jak będziesz musiał wnieść opłatę i uzasadnić za to, że wychodzisz z domu. 2 lata temu mieliśmy właśnie próbę tego na początku Covida. Krok po kroku, zamkną nas jak w klatkach. A jak będzie wszędzie 5 G i będzie można umieścić każdemu w domu kamerę, to się nawet do ubikacji nie udamy bez zezwolenia. Wszy
Nie rozumiem też, dlaczego w ogóle to, że park będzie uzyskiwał jakieś opłaty, jest wg Ciebie dobre. Przecież wiadomo, że za te pieniądze nabudują nowej infrastruktury, przywabiającej więcej Januszy i Grażyn. Będzie więc jeszcze więcej nieregulaminowych zachować, co będzie powodowało wprowadzanie kolejnych ograniczeń. W końcu z Puszczy Kampinoskiej zrobi się park miejski. Dodatkowo, nowa ustawa będzie przewidywała ułatwianie inwestycji w parkach narodowych. Czyli wycieczkowiczowi będzie coraz trudniej (pod pretekstem zwalczania paniuś z pieskami), ale ludziom trwale niszczącym przyrodę – coraz łatwiej…
Chciałem odpisać, że przecież bilety do parków narodowych, tych już dziś biletowanych, kupuje się w aplikacji na telefon, więc nie trzeba szukać żadnych budek ani pracowników, ale potem doszedłem do zdania o 5G i zrozumiałem, że ten komentarz to zwykły trolling.
Niedługo to naprawdę wszystko opodatkują…
Lasy to jedno z ostatnich dóbr publicznych, które powinno pozostać darmowe i dla wszystkich. Trzeba promować zdrowy, aktywny tryb życia i ruch na świeżym powietrzu. A to jest zniechęcanie. Zarobią na parku w ramach ministerstwa środowiska, a drugie tyle wydadzą na leczenie chorób cywilizacyjnych w ramach ministerstwa zdrowia.
A sprawę psów można załatwić edukacją, czytelnym oznakowaniem i realnym egzekwowaniem przepisów.
Widać, że PiS to jest partia prywatyzatorów tak samo, jak PO.
Widać wyraźnie, jaki styl spędzania wolnego czasu lansowany jest przez obecne władze – nie tylko zresztą przez PiS, ale i przez samorządy, czyli przez PO. Motłoch ma imprezować (pić, ćpać i kopulować) w hotelach i innych tego typu przybytkach i najlepiej niech nie wychodzi stamtąd w ogóle (“Zostań w domu!”). Dla elity to samo, tylko połączone z polowaniem i jazdą pojazdami terenowymi po parkach narodowych, zamienionych w nieoficjalne rządowe tereny wypoczynkowo-łowieckie.
Odnośnie chorób cywilizacyjnych – cóż za naiwność! Oni docelowo nie mają zamiaru wydawać na ich leczenie ani grosza, bo służbę zdrowia chcą sprywatyzować tak samo, jak parki narodowe, a pieniądze na nią schować sobie do kieszeni. A my radźmy sobie sami! Widać to właśnie przy okazji odzwyczajania społeczeństwa od korzystania z publicznej służby zdrowia pod pretekstem Covida. Pretekst się znajdzie – najprostszy to “brak pieniędzy”. Ale na utrzymywanie kroplówce z naszego budżetu Ukrainy pieniądze się znajdą…
Park narodowy to nie jest zwykły las. Park narodowy to park narodowy, jego celem jest przede wszystkim ochrona przyrody, turystyka i rekreacja jest daleko w ogonie. Wstęp do parku narodowego powinien być traktowany jak wizyta w muzeum narodowym, a więc płatny.
Jaka ochrona przyrody? Człowieku, projekt zakłada UŁATWIENIA DLA INWESTORÓW w parkach narodowych oraz ułatwienia dla zmniejszania powierzchni parków narodowych. Turystyka i rekreacja jest w ogonie, ale inwestycje to już są w czołówce przed ochroną przyrody? Budowa czegokolwiek w parku narodowym oznacza NIEODWRACALNE NISZCZENIE PRZYRODY!
Ponadto w obecnych czasach to właśnie turystyka i rekreacja chroni przyrodę w parkach narodowych, bo VIP-y i nie tylko oni boją się dokonywać różnych nadużyć w parkach narodowych przy świadkach. Rysie już teraz znikły z Puszczy Kampinoskiej (mają tu lepsze warunki niż w sąsiednich lasach produkcyjnych, ale w lasach produkcyjnych nie ma jeszcze zakazu chodzenia nocą), a zarazem znalazła się tajemnicza skóra rysia u min. Szyszki, który nie umiał się z niej wytłumaczyć. Mniej normalnych turystów, to więcej kłusowników (w tym tych ustosunkowanych) i miłośników rajdów terenowych na quadach, motorach i terenówkach. Władze parków same otwarcie mówią, że nie mogą nic na rajdowców poradzić (choć rajdowcy w kółko bawią się w tych samych miejscach), natomiast tam, gdzie są turyści, nielegalnych jazd NIE MA. Wniosek chyba prosty?
Nie ma czegoś takiego, że zamknięcie jakiegoś terenu przed zwykłymi ludźmi oznacza z zasady jego ochronę, a w obecnych warunkach oznacza wręcz próżnię, którą wypełnią niszczyciele przyrody.
Muzea są w budynkach ze wszystkimi tego konsekwencjami, oznaczającymi głównie duże wydatki na utrzymanie budynków. Dlatego są płatne. A nie dlatego, że dostęp do dziedzictwa narodowego mamy mieć wyłącznie za pieniądze. Taki np. Katolicki Cmentarz Powązkowski też jest czymś w rodzaju muzeum narodowego, gdyż pomniki nagrobne wykonywali tam najlepsi warszawscy rzeźbiarze, ale wstęp do niego jest wolny, gdyż jest pod goły niebem. Może jeszcze wprowadzić opłaty za fotografowanie zabytków z zewnątrz, bo przecież najważniejsza jest ich ochrona, a turyści dopiero gdzieś w ogonie?
W swoim komentarzu odnosiłem się wyłącznie do kwestii płatnego wstępu, a nie do innych propozycji projektu ustawy dotyczącej parków. Nie wiem skąd to uniesienie.
I nie rozumiem, co ma odpłatność za wstęp do parku do kłusownictwa?
Nigdzie nie pisałem też o zamykaniu parku dla turystów. Obecna infrastruktura turystyczna w parku wydaje się adekwatna (może przydałoby się trochę więcej szlabanów…).
Proponuję trochę mniej emocji, a trochę więcej otwartości na cudze argumenty.
Zgadzam się. Wstęp do Tatrzańskiego Parku jest płatny i ludzie płaca za wejście, to czemu wstęp do Kampinoskiego musi być darmowy? Pieniadze za bilety mogłybyć przeznaczone na utrzymanie Parku i np. sprzatanie (obecnie po turystach sprzątają ochotnicy!). Polak nie docenia niczego co jest za darmo, turyści zbieraja grzyby, konwalie, jagody, zostawiaja śmieci, parkuja gdzie popadnie, nawet na prywatnych posesjach! Wprowadzenie opłat, zwiększenie patroli Straży w okresie np. grzybobrania, jest dobrym pomysłem, tylko czemu władze Parku nie zrobiły tego do tej pory? Lepiej żeby przyjechało mniej turystów a zapłaciło za bilet, niż więcej turystów nie płacacych za to.
Okropny pomysł. Co prawda jestem mieszkańcem gminy Izabelin, więc by mnie ta opłata nie dotyczyła, ale i tak jestem absolutnym przeciwnikiem takiego rozwiązania. To jest dla mnie zwykłe odbieranie wolności. Miejsce, któe kiedyś było dostępne dla wszystkich za darmo, teraz nagle ma być płatne. Złodziejstwo.
Ta nowa ustawa powinna się nazywać: “PARKI NARODOWE DLA MYŚLIWYCH I MOTOCYKLISTÓW!”.
CZY NAPRAWDĘ LUDZIE SĄ TAK NAIWNI, ŻE MYŚLĄ, ŻE RZĄDOWI, KTÓRY DO TEJ PORY CHCIAŁ WYBIJAĆ ZWIERZYNĘ, LIKWIDOWAĆ CYWILIZOWANE ŁOWIECTWO, KTÓRY POZWOLIŁ LEŚNIKOM WYCIĄĆ 1/5 POLSKICH LASÓW I KTÓRY DOPIERO CO W ZESZŁYM ROKU CHCIAŁ ODDAWAĆ LASY MIEJSKIE DEWELOPEROM POD ZABUDOWĘ (“BO JEST ICH ZA DUŻO”), NAGLE COŚ SIĘ ODMIENIŁO I STAŁ SIĘ ORTODOKSYJNYM ZWOLENNIKIEM OCHRONY PRZYRODY???
PRZECIEŻ TO JEST WSTĘP DO PRYWATYZACJI PARKÓW NARODOWYCH. Tu nie chodzi tylko o bilety – tak samo, jak w “piątce dla zwierząt” nie chodziło tylko o norki, ale o zarżnięcie co najmniej połowy polskiego rolnictwa. PiS cały czas liczy, że uda się mu jeszcze oddać władzę PO, a ten już sprywatyzuje wszystko, czego się dotąd sprywatyzować nie udało. PiS zawczasu chce mu to ułatwić.
To pokazuje też, czy PiS jest rzeczywiście partią socjalną, jak się deklaruje. On właśnie NIE JEST NIĄ. On jedynie HODUJE (JAK NA MARKSISTÓW PRZYSTAŁO) JAKO SWÓJ TWARDY ELEKTORAT TRWALE BEZROBOTNĄ PATOLOGIĘ SPOŁECZNĄ (dotychczasowy twardy elektorat, czyli elektorat tradycjonalistyczny, nie interesuje go zupełnie i PiS robi dosłownie wszystko, żeby go zlikwidować). Natomiast poza tym PiS chce polskie społeczeństwo wszelkich uprawnień POZBAWIAĆ, tak samo, jak robiło to PO. Idealny obywatel to taki, który docelowo będzie w czasie wolnym wyłącznie pił alkohol w czterech ścianach, a resztę zostawi władzy i zachodnim korporacjom.
W ustawie mamy takie ciekawostki:
1) Parki narodowe mają mieć wspólne kierownictwo i być wyodrębnione nawet terminologiczne z polskiego systemu ochrony przyrody. Innym słowem, POWSTAĆ MA KOMERCYJNY KONCERN PAŃSTWOWY. Parki narodowe staną się przedsiębiorstwem państwowym i przestaną być narodowe, tj. ogólnodostępne. PiS za rządów Szyszki chciał “rzutem na taśmę” znieść ochronę przyrody w Polsce. Ponieważ się to nie udało, więc chce działać w taki sposób, w jaki niszczono zakłady przemysłowe, czyli zacząć od rozbijania ochrony przyrody na drobniejsze działy,
2) Ustawie przyświeca, jako naczelna myśl, traktowanie zwykłego odwiedzającego jako szkodnika i zagrożenie dla przyrody, tolerowane tylko ze względu na zyski, które można z niego wyciągnąć. Jest to koncepcja SPRZECZNA Z SAMĄ IDEĄ PARKU NARODOWEGO (którą zresztą wymyślono w czasach, gdy zwykli ludzie traktowali przyrodę znacznie bardziej barbarzyńsko).
P. Jerzy Królikowski ma zresztą to samo zdanie: “Druga korzyść jest nieco mniej oczywista – wprowadzenie opłat z pewnością zmniejszy liczbę turystów. I nie chodzi mi wcale o to, że fajnie będzie się chodziło po pustej Puszczy, ale o to, że natura będzie mogła nieco odetchnąć, szczególnie we wschodniej, bardziej zatłoczonej części Parku. Bo to, co potrafi się dziać w Puszczy w ciepły letni weekend, to zapewne każdy z Was już doskonale widział.”
Tak, liczba turystów zmniejszy się… przede wszystkim o prawdziwych miłośników przyrody, którzy na ogół są ludźmi bezinteresownymi, a przy tym dyskryminowanymi finansowo od II wojny światowej i dlatego nie śmierdzącymi groszem. Dla nich będzie to kolejny ubytek gotówki. Natomiast na pewno nie zabraknie pieniędzy rzucającemu śmieci po krzakach elektoratowi socjalnemu, to bo pupilki rządu. Po drugie, natura odpocznie… ale snem wiecznym, bo tam, gdzie nie ma turystów, automatycznie pojawiają się ustosunkowani myśliwi nieoficjalnie polujący na wszystko, co się da i urządzający rzezie zwierzyny (w tym chronionej) oraz miłośnicy pojazdów terenowych – patrz pkt 4. Jedni ani drudzy nie muszą kupować żadnych biletów, bo pierwszy problem oficjalnie nie istnieje, a na drugi władze parków narodowych “nic nie mogą poradzić” i w narracji związanej z ustawą w ogóle się go nie porusza. Dodatkowo “to, co się potrafi dziać w Puszczy w weekend” to nie jest skutek tego, że zwykłym ludziom za bardzo pozwala się na dostęp do przyrody (przypomnę, że w PRL-u w Polsce żyło WIĘCEJ ludzi, a takich tłumów w parkach narodowych nie było), tylko SKUTKIEM CELOWEJ, WIELOLETNIEJ POLITYKI WŁADZ. Niszczono masowo w Warszawie tereny zielone, zabudowywano wszystko co się da (oczywiście, też “dla naszego dobra”, bo przecież deweloper to dobroczyńca polskiej rodziny), a ludzi, żeby nie protestowali, sprowadzano na weekendy w cenne przyrodniczo miejsca, krzycząc o “rozwoju polskiej turystyki”. Teraz, jak już prawie wszystko zabudowano, zrobiono “odkrycie”, że… zapędzanie tłumów do lasów powoduje tłumy w lasach i wprowadza się – czy to w imię “walki z Covid-em,”, czy to “ochrony przyrody” – koncepcję zamykania ludzi w domach… Dodam, że w ostatnich latach tłumy były spowodowane właśnie OBOSTRZENIAMI COVIDOWYMI, wprowadzanymi przez rząd (przy pomocy samorządowców takich jak Trzaskowski, czołowy wróg zieleni miejskiej w Polsce).
W dodatku nawet ukochany przez PiS alkoholowy elektorat socjalny nie wywołuje większych szkód w lasach. Najpoważniejsze to rzucane butelki i puszki, w które łapią się drobne zwierzęta. Jednak trzeba dodać, że takie same “pamiątki” zostawiają po sobie… DRWALE, WYKONUJĄCY OFICJALNE PRACE LEŚNE!
Dodam, że w sąsiednim Lesie Bemowskim ze względu na bliskość Warszawy jest proporcjonalnie jeszcze więcej odwiedzających, niż w Kampinosie, A MIMO TO BIORÓŻNORODNOŚĆ NIE SPADA, A NAWET ROŚNIE! Ostatnio pojawiły się np. stałe ekstremalnie rzadkie w Polsce sowy syczki i stałe rysie. Bioróżnorodność spada jedynie punktowo, tak, gdzie władze budują infrastrukturę lub pozwala się na działanie motocyklistom. Zwierzętom sama obecność ludzi nie przeszkadza. Przeszkadzała w dawniejszych czasach, gdy powszechne było kłusownictwo. Dziś zwierzyna to nie ludzi się obawia, tylko ich PSÓW. Ale tych przecież do parków narodowych wprowadzać nie wolno…
Koło Leszna widziałem sarnę z kożlęciem, która urządziła sobie ostoję… w kępie krzaków, przylegającej do zabudowań gospodarczych pewnej zagrody. Wewnątrz Puszczy dziki całymi watahami chronią się na obrzeża wsi zamieszkanych przez “niszczących przyrodę” zwykłych ludzi, przed myśliwymi, działającymi za zgodą “chroniących przyrodę” władz… Mimo tych tłumów, na wschodnim obrzeżu Puszczy Kampinoskiej można spotkać nie bojące się ludzi łosie, a także zaczęły tu odbywać rykowisko jelenie. PYTANIE, CZY TEN PROCES BĘDZIE MIAŁ MIEJSCE RÓWNIEŻ, GDY “POZWOLI SIĘ NATURZE NIECO ODETCHNĄĆ”? Idę o zakład, że nie tylko przestanie postępować, ale się COFNIE – co władze zaraz zaczną tłumaczyć np. “globalnym ociepleniem”! W sąsiednim Lesie Bemowskim także zamykanie lasu kończyło się stratami w zwierzynie i w substancji zabytkowej, niszczonej przez barbarzyńców na motorach.
Dodam jeszcze, że ilość ptaków i ssaków rośnie również na osiedlach warszawskich – na swoim podwórku naliczyłem kilkadziesiąt gatunków ptaków (wciąż przybywają nowe!), a także jeże i nietoperze mroczki posrebrzane. Parę domów dalej spotyka się już chronione motyle pazie żeglarze i czerwończyki nieparki oraz chroniona roślina – storczyk kruszczyk szerokolistny. Chyba nie bardzo naturze zależy na tych “odetchnięciu”, skoro sama sprowadza się tam, gdzie żyją ludzie…
Przy tym wyrzucenie części ludzi z Puszczy Kampinoskiej BĘDZIE OZNACZAŁO ZNACZNIE WZMOŻONĄ PRESJĘ TURYSTYCZNĄ NA LASY WARSZAWY – Bielański, Młociński i Bemowski (las łęgowy nad Wisłą nie ma formalnego statusu lasu miejskiego, jest stopniowo wycinany i niedługo nie będzie go wcale). Są to tereny nawet cenniejsze przyrodniczo od wschodniego obrzeża KPN-u (Las Bemowski – gigantyczna ilość gatunków rzadkich i chronionych, Las Bielański – starodrzew z rzadkimi porostami i stanowiskiem kozioroga dębosza). CO WTEDY? TAM TEŻ SIĘ WPROWADZI PŁATNY WSTĘP W IMIĘ OCHRONY PRZYRODY?
TO SĄ POMYSŁY TEGO RODZAJU, CO WPROWADZANIE GŁODU W IMIĘ WALKI Z OTYŁOŚCIĄ!
3) Za to preferowani mają być inwestorzy, trwale niszczący przyrodę np. przez budowę wyciągów narciarskich (w przypadku górskich parków narodowych), a wcale nie jestem pewien, czy nie umożliwi ona wejście na teren parków narodowych np. deweloperów. Tak więc, turyści są “be”, bo “nie dają przyrodzie odetchnąć”, ale już inwestorzy, powodujący trwałe zniszczenia, są “cacy”, bo “budują dobrobyt”. Przyroda będzie dalej “odpoczywać” snem coraz bardziej wiecznym… Dodam tutaj, że władze KPN i bez tego sprzyjają inwestorom, na razie w otulinie Parku. Po wprowadzeniu ustawy, będą mogły z pewnością znacznie więcej, zwłaszcza, że istnieją wprost oficjalne plany, zakładające rozbudowę Warszawy aż po Sochaczew (na jednych z najlepszych ziem w Polsce) oraz zamianę Puszczy Kampinoskiej w wewnętrzny park miejski, otoczony Warszawą z początkami wchodzenia zabudowy miejskiej na teren Parku,
3) Płatne będzie również robienie zdjęć i filmów na terenie parku, zwłaszcza, jeśli się na tym zarabia. Wystarczy, że wrzucisz np. filmik z łosiem na YT (gdzie istnieje możliwość zarabiania) – i już możesz mieć proces za to, że nie zapłaciłeś parkowi,
4) Sam zakaz poruszania się po parku bez biletu pod surowymi karami ma również będzie stwarzał możliwości gigantycznych wprost nadużyć ze strony władz parków narodowych, usłużnych wobec polityków. Parki narodowe od 1989 r. zmieniane są powoli w nieoficjalne prywatne tereny łowieckie dla tych ostatnich. I nie chodzi nawet o to, że się tam regularnie – zwłaszcza ostatnio, pod pretekstem ASF – poluje, ale o to, że nie rządzi tam żadne prawo, gdyż formalnie nie wolno polować tam wcale, a faktycznie wolno robić, co się chce i polować wolno na wszystko i ile się chce, jeśli się ma “chody”. Przyjmować to potrafi wręcz rozmiary TĘPIENIA ZWIERZYNY. Widziałem już kawał lasu w KPN “wyczyszczony” dokładnie z dzikich zwierząt, w tym z łosi, do których strzelać nie wolno (widać to było dzięki temu, że na początku nocy padał deszcz i tropy doskonale było widać na piasku – znamienne, że pojedyncze tropy jeleniowatych spotykało się jednak blisko wsi, gdzie widać myśliwi nie mieli czelności polować). Przyczyną, dla której takie rzeczy mają miejsce, jest ZAKAZ CHODZENIA PO PARKACH NARODOWYCH NOCĄ. Uzasadnienie, że chodzi o spokój leśnej zwierzyny, nie jest już aktualne, gdyż obecnie zwierzęta coraz mniej boją się ludzi jako takich (patrz pkt 2), a jeśli w parkach narodowych przestaną się odbywać rzezie, można być pewnym, że będą bały się jeszcze mniej i będą równie niepłochliwe, jak zwierzyna w parkach narodowych USA (nie chodzi mi o oswojenie zwierząt i np. żebraninę, tylko o to, żeby nie reagowały ucieczką na widok ludzi).
W wyniku ustawy zawęzi się znowu czas, w którym ludzie nieustosunkowani będą mogli poruszać się po parkach narodowych. Tym razem nie będzie można wchodzić do niego wczesnym rankiem, przed otwarciem kas biletowych, bo chodzenie po parku bez biletu będzie SUROWO KARANE. Tym samym zwiększy się długość czasu, w którym będą mogły się odbywać nielegalne, ale tolerowane i chronione przez władze parków narodowych polowania wybrańców. Ba, będzie można sobie czas polowań i rajdów terenowych po parkach narodowych przedłużać poprzez zamykanie kas biletowych…
5) Przybytek pieniędzy w parkach narodowych oznacza WIĘCEJ MOŻLIWOŚCI “CYWILIZOWANIA” ICH, by zmieniać je w takie odległe od miast miejskie parki spacerowe z alejkami parkowymi, ławeczkami co chwilę i rozmaitymi “atrakcjami” oraz przygotowywać wchodzenie do parków narodowych grubszych inwestorów. Dzięki przypływowi pieniędzy, w parkach narodowych już nie będzie kontaktu z przyrodą, tylko reglamentowany dostęp do widoku, żeby można było się piwa napić w ładnym krajobrazie. To jednak wystarczy, by przyjeżdżał tam na piwo elektorat socjalny z coraz bardziej betonowanych (za entuzjastycznym wręcz poparciem rządu) dużych miast. Elektoratu tego będzie coraz więcej (zieleni w miastach będzie ubywać, bo nawet, gdy się skończy deweloperka, samorządy będą mieć pomysły na kolejne “inwestycje”), więc będzie on coraz bardziej śmiecił, co będzie pretekstem do kolejnych ograniczeń korzystania z parków dla zwykłych ludzi. Innym słowem, więcej pieniędzy w rękach dyrekcji np. KPN to WIĘKSZE MOŻLIWOŚCI PROWOKACJI, SŁUŻĄCYCH WYWŁASZCZENIU NARODU Z KOLEJNEGO NALEŻĄCEGO DO NICH DOBRA.
Co do tego, że nowa ustawa wymusi zatrudnienie armii strażników, chroniących parki narodowe… przed narodem (dodam, że w tym celu, żeby elita mogła się dobrze bawić, niszcząc przyrodę bez świadków) i że na to pójdzie lwia część pieniędzy, to zgoda,
6) Zwrócono uwagę na to, poza tym wszystkim, o czym tu napisałem, że ustawa jest BUBLEM, KTÓRY SPOWODUJE CHAOS W ZARZĄDZANIU PARKAMI NARODOWYMI I MARNOTRAWSTWO PIENIĘDZY.
W sumie jednak, dobrze, że chociaż przeznaczono jakiś czas na konsultacje społeczne. Bo przecież rząd mógłby, jak dotąd, przepychać ustawę kolanem na nocnym posiedzeniu przy pomocy swoich “największych wrogów” z PO. A jak by nie wyszło, to by zrobił to samo jeszcze raz i jeszcze raz…
zieeef. Długie. Nie czytam. 🙂
ps. Płatne wstępy są do wielu PN w Polsce.
Rozumiem, że jesteś leniwy i nie chce Ci się czytać, ale po co się tą brzydką wadą chwalić? Tak, płatny wstęp ma czasem sens, ale tylko wtedy, kiedy pieniądze z biletów idą na ratowników górskich, na GOPR i TOPR. W przeciwnym wypadku jest to tylko przejaw KOMERCJALIZACJI/ PRYWATYZACJI, czyt. OKRADANIA SPOŁECZEŃSTWA, taki sam, jak komercjalizacja służby zdrowia albo zniszczenie zakładów przemysłowych. I jest wielkim skandalem, że z takim pomysłem występuje PiS, który obiecywał “odkręcanie” patologii tzw. transformacji ustrojowej. Z “odkręcania” tego nic nie wyszło, prócz jakichś działań wizerunkowych na początku, natomiast trwa KONTYNUACJA DOTYCHCZASOWEJ LINII TRANSFORMACYJNEJ. Tylko wolniej i PiS musi bardziej uważać na opór społeczny.
Tak, rozumiem narzekanie parków narodowych na brak kasy (mniej rozumiem, że te biedne ponoć parki narodowe mają ich dość na różne zbędne inwestycje na własnym terenie). Tyle, że władze parków NIE WYPEŁNIAJĄ SWOICH PODSTAWOWYCH ZADAŃ, dopuszczając do zaniku chronionych gatunków na swoim terenie, a nawet samemu je eliminując wskutek własnych działań. Z Puszczy Kampinoskiej znikł przywrócony takim nakładem środków ryś. Wiem również od znajomego botanika o obsadzeniu lipami stanowiska chronionego wężymordu stepowego (ochrona czynna, buhahaha!). Nie dają sobie rady parkowcy również z rajdowcami, rozjeżdżającymi pojazdami terenowymi wydmy. MAJĄ BYĆ ZA TĘ SWOJĄ NIEUDOLNOŚĆ JESZCZE NAGRADZANI?
Zresztą, jakbyśmy chcieli znaleźć pieniądze na dofinansowanie parków narodowych, to proponowałbym raczej poszukanie ich w kieszeniach Lasów Państwowych. Oni są nieprzyzwoicie wręcz bogaci na tle niskiej opłacalności polskiego rolnictwa, w dodatku gospodarują w lasach jak okupanci w czasie wojny, a co zetną, to przejadają.
Tylko ktoś kto nie był w KPN mógł na to wpaść. Park to szlaki, liczne drogi pożarowe, drogi dojazdowe do miejscowości oraz przeliczne ścieżki wydeptane przez spacerujących i lokalną ludność. Ścieżki te wiodą także przez OOŚ. Wiele z nich jak wskazuje ich stan są intensywnie użytkowane. Mapy Kampinosu ich nie pokazują ale na OSM są wszystkie. Bardzo złe wrażenie robi wycinka drzew. Oczywiście poza OOŚ. Ale niesmak pozostaje. Te przeliczne drogi i ścieżki powodują iż wejść do Parku są tysiące. Kontrole na szlakach? To ludzie wydeptają nowe ścieżki omijające je. Jedyne rozwiązanie jakie widzę to ochrona OOŚ i edukacja ludzi w korzystaniu z reszty terenów. Trudno przekonać będzie ludzi do nie schodzenia z ścieżek skoro widzą ślady wywożenia traktorami drewna z lasu na drogi. To co, traktor nie niszczy ściółki??? To co nazywa sie Parkiem to OOŚ i zwykły las gospodarczy. Zresztą jakieś 50% lasu gospodarczego nie ma 60 lat. Do niedawna to były nieużytki, łąki, pola uprawne. Notabene intensywne zalesienie tych obszarów spowodowała iż roślinność je porastająca prawie wyginęła – zostały nieliczne obszary, teraz chronione. Unikalną roślinność zastąpiła nasadzana sosna lub samosiejki brzozy.