Duża wycinka w Lipkowie – czy naprawdę potrzebna?

Wycinka w Puszczy Kampinoskiej

Niemal każda wycinka w Kampinoskim Parku Narodowym budzi kontrowersje i emocje, ale w przypadku lasu w okolicach Lipkowa i Hornówka jest ich szczególnie dużo. Co na to dyrekcja parku?

Wystarczy rzut oka na las w okolicach polany wypoczynkowej w Lipkowie, by przekonać się, że ta wycinka wydaje się znacznie większa od innych w Puszczy Kampinoskiej. Objęła dość spory obszar między parkiem i kościołem w Lipkowie a zabudowaniami Hornówka. Wszędzie leżą ścięte sosnowe gałęzie, a przy drogach ustawiono długie rzędy pni. Uwagę zwraca także to, że żywot zakończyło tu wiele drzew dojrzałych i zdrowych. Z drugiej strony trzeba podkreślić, że nie mówimy tu o wycince zupełnej – wciąż pozostała zwarta pokrywa leśna, choć oczywiście przerzedzona.

O wyjątkowej skali wycinki zdają się także świadczyć liczby, a konkretnie dane o planowanej na ten rok sprzedaży drewna przez KPN w porównaniu z poprzednimi latami.

Zabiegi te wzbudziły na tyle dużo kontrowersji, że stały się tematem audycji w Radiu dla Ciebie. Gościem był między innymi dyrektor KPN Mirosław Markowski. Wyjaśnił on, że teren objęty wycinką został zalesiony mniej więcej pod koniec lat 50., a więc gdy park dopiero zaczynał istnieć. Po pierwsze, zgodnie z ówczesną praktyką, drzewa sadzono tu w bardzo dużym zagęszczeniu – nawet 17 tys. sztuk na hektar. Tymczasem w dojrzałym lesie ta liczba spada do 300-500 sztuk, trwa do jednak nawet 200 lat. Cięcia mają ten proces znacznie przyspieszyć. Po drugie, na terenie tym zasadzono głównie sosny, tymczasem gleba jest na tyle żyzna, że naturalnie powinny tu rosnąć lasy liściaste. Właśnie dlatego wycinane są niemal wyłącznie sosny (do tego także dąb czerwony, który w Puszczy Kampinoskiej jest gatunkiem obcym), również te, które są dojrzałe i zdrowe – podkreśla w radiu dyrektor KPN. Dodaje jednocześnie, że zgodę na cięcia wydał zarówno minister klimatu, jak i rada naukowa KPN.

Pozostali goście audycji – mieszkanka Bemowa (która powiadomiła o wycince radio) oraz członkini rady sołeckiej Hornówka, nie wydawały się przekonane argumentami Mirosława Markowskiego. Trudno się chyba dziwić oburzeniu ludzi, którzy widzą, jak na taką skalę wycinane są lasy w parku narodowym. Dlatego nawet jeśli KPN jest przekonany o słuszności swoich działań, z pewnością powinien prowadzić lepszą politykę informacyjną w takich sprawach. Może zamiast tłumaczyć się z wycinki w jej trakcie lepiej na spokojnie porozmawiać o niej z mieszkańcami, nim drwale odpalą piły?

Autor: Jerzy Królikowski

Dumny redaktor naczelny od 2010 roku. Miłośnik Puszczy od jeszcze dłuższego czasu. Po Kampinosie głównie biega i jeździ na rowerze

4 komentarze do wiadomości “Duża wycinka w Lipkowie – czy naprawdę potrzebna?

  1. “Po pierwsze, zgodnie z ówczesną praktyką, drzewa sadzono tu w bardzo dużym zagęszczeniu – nawet 17 tys. sztuk na hektar. Tymczasem w dojrzałym lesie ta liczba spada do 300-500 sztuk, trwa do jednak nawet 200 lat. Cięcia mają ten proces znacznie przyspieszyć.”
    Naturalnie trwa to 200 lat, ale KPN chce to przyspieszyć…W tym momencie łosie klękają ze śmiechu.
    Jak i po co przyspieszać naturę w Parku Narodowym? Poprzez wycinanie dużych połaci puszczy?

  2. za wycinkę Białowieży chcieli sobie wypłacić 8 Mld tylko Unia ich powstrzymała. Powiedzmy na 1 Mld się skończyło. Oni też sprowadzają trucizny z zachodu i zakopują w lasach i na poligonach

  3. W KPN, w okolicy Truskawia, wycinane są wyłącznie drzewa zdrowe, a wszystkie chore i zupełnie uschnięte pozostaja nietknięte przez pilarzy. Pan dyrektor z KPN arogancko przemawia o “przerzedzaniu” podczas gdy to jest regularna wycinka z miejscowym karczowaniem, tj. miejscami gdzie wycięto wszytkie drzewa. Wycinanie na ogromna skalę drzew w Parku Narodowym jest barbarzyństwem. Jeśli Minister Klimatu i Rada Naukowa KPN się na taki stan rzeczy zgadzają to również należą do barbarii.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *