Ścieżka rowerowa Warszawa – Truskaw: potrzebna, ale czy taka?

Urząd Gminy Izabelin zakończył w tym roku budowę kilku kilometrów ścieżek rowerowych współfinansowanych w ramach programu o górnolotnej nazwie Zintegrowane Inwestycje Terytorialne. Postanowiłem przejechać się tymi trasami, by zobaczyć, ile są warte w praktyce.

Dobre złego początki

Inspekcję postanowiłem zacząć od końca, czyli od Truskawia. Początek – trzeba przyznać – wygląda całkiem nieźle. Mamy śliczną i równą asfaltową ścieżkę biegnącą wzdłuż nierównej i wyczekującej remontu drogi. Tak więc nic tylko korzystać!

Niestety, idylla kończy się, gdy tylko wjeżdżamy do Izabelina. Na przystanku autobusowym piękny asfalt nagle zamienia się w ciąg pieszo-rowerowy wyłożony polbrukiem. Pewnym pocieszeniem jest tylko to, że jest to tzw. kostka bezfazowa, czyli jedzie się nią dość gładko.

Odbijamy do Sierakowa

Gmina wybudowała również odgałęzienie w kierunku Sierakowa. Jest to głównie asfaltowa ścieżka biegnąca równolegle do chodnika, która momentami przechodzi w wybrukowany ciąg pieszo-rowerowy. Generalnie jedzie się miło, choć z racji mijania kolejnych podjazdów trudno rozwinąć tu większą prędkość. Na usta ciśnie się jednak pytanie, czy ta ścieżka jest w ogóle potrzebna. Powinno się je budować wzdłuż ulic o sporym natężeniu ruchu, ale tu jest ono niewielkie. Inną kwestią jest to, dlaczego skoro już postanowiono budować tu ścieżkę, to nie prowadzi ona do samego Sierakowa? Wóz albo przewóz!

Przez Izabelin równo, ale z pieszymi

Kontynuujemy jazdę w kierunku Warszawy. W centrum Izabelina trasa jest głównie ciągiem pieszo-rowerowym, a więc czymś, co irytuje zarówno pieszych, jak i rowerzystów – szczególnie gdy mija się przystanki autobusowe, przy których robi się bardzo wąsko i łatwo o niebezpieczną sytuację.

Pociesza, że czasem rowerzyści otrzymują własną ścieżkę (tylko dlaczego z polbruku?), wytyczono także przejazdy rowerowe przez skrzyżowania oraz obniżono krawężniki. Jedzie się więc nienajgorzej.

Do Lasek walka podjazdowa

Za ulicą Tetmajera kończy się zabawa i zaczyna stary odcinek ścieżki, który być może kiedyś doczeka się planowanego od lat remontu. Mamy więc nierówną kostkę brukową (już nie bezfazową), wysokie krawężniki, są też znienawidzone przez rowerzystów „teleporty” (tak nazywane są miejsca, gdzie tuż przed skrzyżowaniem ścieżka się kończy, a zaraz za nim zaczyna, w rezultacie, jadąc zgodnie z przepisami, na skrzyżowaniu musimy zsiąść z roweru). Nie brak także bujania na licznych mijanych podjazdach do posesji.

Teleport w okolicy ul. Tetmajera

Hitem jest urwanie się ścieżki i chodnika na przystanku autobusowym – niewątpliwy powód do dumy dla jednej z najbogatszych gmin w Polsce. Odrobiną ulgi jest dalszy odcinek przez las, gdzie nie mijamy żadnych skrzyżowań.

W Laskach radź sobie sam

Wjeżdżając do Lasek, mamy niespodziankę. Ścieżka się nagle urywa! W miejscu, gdzie wydaje się najbardziej potrzebna mieszkańcom, którzy chcieliby sobie spokojnie podjechać do pobliskiego sklepu czy punktu usługowego! Na pocieszenie jest jednak świeżo wylany asfalt, po którym można sobie milutko śmignąć… o ile ktoś ma odwagę.
EDIT z 23 września: jak się okazało, dzień lub dwa po moim przejechaniu się tą trasą na wspomnianym odcinku wytyczono pasy rowerowe po obu stronach drogi! Tym samym temu odcinkowi należą się największe pochwały. Jak widać, jak się chce, to można zrobić coś porządnie!

Bujanie z nagłym finałem

Ścieżka wraca za rondem przy kościele. Znów jest to jednak ciąg pieszo-rowerowy, lokalnie wąski i naszpikowany licznymi podjazdami do posesji. Dziwi, że przejazdy rowerowe przez skrzyżowania raz są, a innym razem nie ma. Jest też i nagłe urwanie się ścieżki na przystanku autobusowym. Co ma w takiej sytuacji zrobić rowerzysta?

Moja rowerowa przygoda kończy się nagle na skrzyżowaniu z ul. Estrady. Dalej legalnie pojedziemy już tylko asfaltem – wprawdzie równym, ale pełnym samochodów, śmieciarek i od czasu do czasu autobusów.

Oczywiście tu już jest Warszawa, więc pretensji do Izabelina mieć nie można. Tyle tylko, że – jak już wspomniałem – inwestycja jest częścią ZINTEGROWANYCH Inwestycji Terytorialnych. Gdzie tu ta integracja? Mimo że podczas tegorocznej kampanii wyborczej kandydaci na prezydenta Warszawy obiecują cuda na patyku, o poprowadzeniu ścieżki wzdłuż ul. Arkuszowej nikt nawet nie wspomni.

Dało się lepiej?

Żeby nie było, że tylko narzekam: podczas tej krótkiej jazdy widziałem na rowerach kilka rodzin z małymi dziećmi, które z pewnością bez tej ścieżki na dwa kółka by nie wsiadły (a jakby wsiadły i jechały drogą, to chyba bym wezwał policję). Za wyjątkiem infrastruktury w kierunku Sierakowa ta trasa jest więc ewidentnie potrzebna.

Ktoś powie, że „tak krawiec kraje, jak mu materii staje” – tzn. Izabelin i Laski są już tak zabudowane, że inaczej nie da się tej infrastruktury wytyczyć. Z tym się nie zgodzę i uważam, że przynajmniej na niektórych dłuższych odcinkach dałoby się zrobić przyzwoitą, oddzielną asfaltową ścieżkę, a być może (co osobiście preferuję) pas rowerowy. Wszystko to wymagałoby jednak znacznie większych wysiłków ze strony gminy, w tym oczywiście wyższych nakładów finansowych. Pytanie tylko, czy taką infrastrukturę budujemy na dekady, czy tylko na kilka lat. Bo patrząc na to, co zleciła gmina Izabelin, trudno nie odnieść wrażenia, że całą inwestycje przeprowadzono na odwal, byle niższym kosztem. Efekt będzie więc taki (już zresztą to widać), że część rowerzystów i tak będzie zasuwać asfaltem.

Autor: Jerzy Królikowski

Dumny redaktor naczelny od 2010 roku. Miłośnik Puszczy od jeszcze dłuższego czasu. Po Kampinosie głównie biega i jeździ na rowerze

4 komentarze do wiadomości “Ścieżka rowerowa Warszawa – Truskaw: potrzebna, ale czy taka?

  1. "Ścieżka" do Sierakowa to jakieś nieporozumienie – szkoda wyrzuconych pieniążków w błoto, tam ruch samochodowy jest znikomy, a jazda taką drogą z powodu wielu wyjazdów z posesji, jest bardziej niebezpieczna niż jazda ulicą.

  2. Tak, pasy namalowane, ale teleport pozostał. Jadąc w stronę Warszawy ścieżka się urywa. Trzeba wcześniej zsiąść z roweru, przejść przez przejście dla pieszych na drugą stronę 3 Maja, następnie przez ul. Szymanowskiego i już można wsiąść z powrotem na rower.
    Warto też zauważyć, że ścieżka wzdłuż Sierakowskiej bardzie przypomina pump track 🙂
    Ciekawe też wygląda ścieżka rowerowa zbudowana przez gminę Łomianki urywająca się na granicy z gminą Izabelin. I tu przychodzi pytanie jak rozwinąć skrót ZIT – Zintegrowane, czy Zdezintegrowane Inwestycje Terytorialne. A niby z czym są one zintegrowane? Każda gmina zrobiła je wedle własnego uznania, co widać lokalnie na styka Izabelin-Warszawa, Izabelin-Łomianki. Ciekawe jak to wygląda na styku innych podwarszawskich gmin. Najlepiej zintegrowane są ścieżki rowerowe pomiędzy Izabelinem a Starymi Babicami, bo ich na tym styku nie ma 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *