Lex Szyszko robi swoje – w całym kraju ruszyła masowa wycinka drzew. Można, to tniemy. A jak nowe prawo ma się do Puszczy Kampinoskiej? W liście rozesłanym do okolicznych samorządów (http://bit.ly/2lUDB9y) dyrektor Kampinoskiego Parku Narodowego przypomina, że przepisów tych nie stosuje się do obszarów w granicach parków narodowych – w tym przypadku nadal niezbędne jest pozwolenie dyrektora parku! Krótko mówiąc, jeśli zauważycie w Puszczy jakieś podejrzane cięcie, od razu alarmujcie dyrekcję.
Czegoś tu nie rozumiem. To znaczy co… jeżeli ktoś ze swojej prywatnej posesji, która znajduje się na terenie parku będzie chciał usunąć drzewo, które w każdej chwili może runąć na dom, musi mieć na to zgodę dyrektora? A co jeśli dyrektor nie wyda pozwolenia,a upadające drzewo uszkodzi dom. Kto wtedy wypłaci odszkodowanie? Bo pan dyrektor parku na pewno nie poczuje się do tego, żeby pokryć koszty naprawy. Kampinoski Park Narodowy – państwo w państwie!
Na prywatnej działce każdy powinien móc robić to co chce, o ile to nie godzi w czyjąś wolność. W przypadku drzew nie ma takiego problemu. Musimy przywrócić sobie prawo do dysponowania naszą własnością!
Jak rozumiem, cała ta masowa wycinka w Polsce związana jest z tym, że drzewa masowo zagrażają ludzkiemu życiu. To o czym Pan/Pani pisze to wyjątkowo rzadkie przypadki, w których KPN na pewno nie wyciągałby w stosunku do właściciela działki żadnych konsekwencji
To może w takim razie nie krępujmy się i zbudujmy w środku Puszczy hipermarket. Jak ktoś ma tam własną działkę, to przecież niech sobie robi, co chce!
Sęk w tym, że to, co się dzieje na prywatnej działce, zawsze w jakiś sposób rzutuje na krajobraz, a krajobraz jest już rzeczą wspólną obywateli i państwo ma prawo mieć na to wpływ. W cywilizowanych krajach nikt tego nie kwestionuje, a w Polsce wciąż obowiązuje święte prawo własności: moje, to będę robić, co chcę.
Panie Królikowski, nie pisałem o masowej wycince drzew, bo jej również jestem przeciwny tak jak i Pan,tylko o wycinaniu drzew na prywatnej posesji. Skoro według nowego prawa bez pozwolenia można usuwać drzewa z prywatnej posesji, to nie rozumiem dlaczego potrzebna jest zgoda dyrektora parku, jeżeli ktoś chce wyciąć drzewo na swoim podwórku, a teren ten znajduje się w granicach parku. Każde takie pozwolenie wydawane jest w formie pisemnej, na papierze. Każda kartka papieru, to mała część wyciętego drzewa. Zatem proszę sobie wyobrazić ile takich pozwoleń dyrektorzy parków narodowych w Polsce muszą wydać i ile z tego powodu marnuje się papieru,a co za tym idzie, ile drzew trzeba dodatkowo wyciągnąć,żeby wyprodukować papier, który można było zaoszczędzić. I proszę pamiętać, że ludzie osiedlali się tu znacznie wcześniej, niż powstał park. Zatem mieszkańców miejscowości, które znajdują się na terenie parku, powinny obowiązywać takie same prawa dotyczące wycinki drzew że swojej posesji, tak jak ludzi mieszkających poza granicami parku.
Witam wszystkich. Hipermarket czy fabryka zanieczyszczająca puszczę i wytwarzająca duży hałas absolutnie nie może powstać w parku narodowym. I tu zgodzę się z panem Jerzym Królikowskim. Natomiast to co dzieje się na prywatnej działce nie zawsze ingeruje w otaczający krajobraz. Jedno lub kilka drzew wyciętych z prywatnego terenu,który jest na terenie Puszczy Kampinoskiej ma mieć negatywny wpływ na krajobraz okolicy? Moim zdaniem nie ma. Ale każdy może sobie to dowolnie interpretować. Jeżeli chodzi o cywilizowane kraje to tam obowiązuje prawo własności. I jest naprawdę święte. W USA w Teksasie właściciel swojego terenu może u siebie robić praktycznie wszystko co mu się podoba. I państwo lub inna instytucja w to nie ingeruje. Tam nikt bez pozwolenia nawet nie wejdzie na teren prywatny. Gdyby to zrobił to właściciel mógłby go bezkarnie zastrzelić. I to nie jest żart.
A jeśli chodzi o Polskę to własność prywatna jest,ale istnieje dużo chorych przepisów,które ograniczają wykorzystanie prywatnego terenu. A najlepiej o tym wiedzą ludzie,którzy mieszkają na terenie KPN.
1) Dokładnie, znakomicie Pan to ujął!
2) Tak na marginesie – pisze Pan o drzewach, ja odpisuję również na temat drzew, a Pan odpisuje już biorąc za przykład…budynki. Rozumiem, że chciał Pan poszerzyć dyskusję, ale przy okazji uciekał Pan od odpowiedzi na mój argument jednocześnie wysuwając inny, jednakże nieuzasadniony. Dlatego moja teza nadal jest w mocy, a Pan nadal potrzebuje uzasadnić ograniczenie wolności w kwestii wycinki drzew na prywatnym gruncie.
3)Odpowiadając poważnie na niepoważny argument, stwierdzam, że rzeczony sklep w Puszczy nie powstanie ze względu na niedostateczny popyt. Sklep okazałby się nierentowny.
4) Oczywiście, wszystko rzutuje na krajobraz i wszystko jest krajobrazem. Ale jeśli to rzutowanie nie narusza czyjejś wolności to nie ma potrzeby ingerencji państwa. Krajobraz na prywatnej działce nie jest rzeczą publiczną ale prywatną.
5) W takim razie to Polska na tle innych barbarzyńskich krajów jest ostoją cywilizacji. Nie zgodzę się z Panem, w Polsce prawo własności jest nieustannie podważane, ale to temat na inną dyskusję.
Argument, że ludzie mieszkali tu, zanim powstał park, i w związku z tym powinni mieć prawo zachowywać się, jakby parku nie było, jest mało przekonujący
Czasem aż żal pisać oczywistości i tłumaczyć, że park narodowy jest jedną z najwyższych form prawnej ochrony przyrody i stąd też wszelka ingerencja w przyrodę powinna być tu kontrolowana. Wiewiórka nie ma w głowie mapy katastralnej i dla niej drzewo na prywatnej działce jest takie samo, jak to na terenie należącym do KPN. Ingerencja w stan przyrody na prywatnej działce MOŻE ingerować w okoliczny ekosystem parku narodowego. W związku z tym, że "MOŻE", władze parku narodowego maję nie tylko prawo, ale i obowiązek mieć wycinkę pod kontrolą.
Zgadzam się: ścięcie jednego czy kilku drzew nie musi ingerować w krajobraz ani w przyrodę… ale MOŻE. I w związku z tym regulacja nakazująca zdobycie zgody dyrektora jest jak najbardziej sensowna. Podkreślam: nie jestem przeciwnikiem wycinki, ale uważam, że powinna być jakaś prawna forma jej kontroli, w parkach narodowych w szczególności.
Odnośnie cywilizowanych krajów: w USA faktycznie jest spora wolność, ale w Europie Zachodniej wręcz przeciwnie. Proszę zresztą zwrócić uwagę, jak często polscy turyści zachwycają krajobrazami na zachód od Odry. To właśnie dlatego, że kształtowanie przestrzeni jest tam ściśle kontrolowane, jest ona estetyczna i funkcjonalna. A u nas – polecam wycieczkę na Podhale, gdzie góralszczyzna urządziła w przepięknym przyrodniczo obszarze kompletny pierdzielnik.
1) Nie odniósł się Pan do moich argumentów, co dalszą dyskusję czyni bezcelową. To ostatni wpis.
2)To, że coś jest prawem nie znaczy, że powinno nim być.
3)W takim ujęciu wszystko ingeruje ze wszystkim i wszystko stanowi ingerencję. Człowiek też jest częścią ekosystemu. A prywatna działa zaistniała uprzednio w stosunku do PN.
W krajach Europy Zachodniej dlatego jest tak restrykcyjne prawo ponieważ kraje te nie mają już naturalnych lasów. Wycięto je w większości,a to co zostało to bardziej przypomina zadbany park niż las. Tylko że kraje te same są sobie winne. Za późno wzięły się za ochronę przyrody i raczej już nie odbudują stanu drzewostanu sprzed lat.
W Polsce lasy przynajmniej w części zachowały swój naturalny charakter. I uważam,że to raczej turyści z krajów na zachód od Odry powinni zachwycać się naszym krajobrazem. Co z tego,że krajobraz jest uporządkowany i wygląda estetycznie skoro brakuje tam naturalności. Nawet rzeki są tam regulowane,a brzegi wybetonowane. Należy pamiętać też,że kraje te prowadziły rabunkową gospodarkę leśną na terenach,które okupowały,dewastując je (np. Niemcy na ziemiach polskich)i bogaciły się kosztem innych. Obecnie też dochodzi do kuriozalnych sytuacji,gdzie np. szwedzka Ikea wykupiła w Rumunii w Karpatach kilkadziesiąt tysięcy hektarów lasu przeznaczonego do wycięcia. A Szwecja posiada duże kompleksy leśne.
Mało brakowało,a też i polskie lasy mogłyby podzielić los rumuńskich. Stałoby się tak gdyby poprzednia ekipa rządząca zatwierdziła projekt prywatyzacji lasów (do czego na szczęście nie doszło).
Dlatego też nie zachwycam się rozwiązaniami z krajów Europy Zachodniej.
W Polsce powierzchnia lasów stale się powiększa i nie grozi nam dewastacja kompleksów leśnych na taką skalę jak wcześniej w Europie Zachodniej. Rząd pracuje już nad zaostrzeniem przepisów dotyczących wycinania drzew więc duże niekontrolowane wyręby lasów nam nie grożą.
Co do Podhala to dawniej ludzie w lasach zrobili duże spustoszenie. Obecnie na nieużytkowane tereny powraca las. Ludzi dużo wyemigrowało pola leżą ugorem i przyroda upomina się o swoje.
Dla Hitlera argument, że Polska jest niepodległym państwem i nie zgadza się na udostępnienie Niemcom korytarza, łączącego Prusy Wschodnie z pozostałą częścią Rzeszy, był również mało przekonujący. I rozumiem, że zgadza się Pan ze mną, że wydawanie zezwolenia na wycięcie drzew przez dyrektora parku w formie pisemnej na papierze, przyczynia się do marnotrawstwa papieru, a co za tym idzie, do większego wyrębu drzew. Moglibyśmy argumentować w nieskończoność swoje racje, ale powstrzymam się od dalszych komentarzy, bo nie lubię prowadzić jałowych dyskusji.
Musimy wybrać czego chcemy; czy pełnej swobody jak w Teksasie? Czy zamordyzmu przestrzennego jak w Europie Zachodniej. W pierwszym wypadku kol. Anonimowy powinien pamiętać, że jak go przypili i pójdzie w krzaki to z nich nie wyjdzie. Bo dostanie kulkę od realizującego swoje święte prawo własności właścicieli. W drugim przypadku świadomie ograniczamy prawa indywidualne na korzyść dobra ogółu. Dlatego w niemieckich i francuskich miastach mamy coś takiego jak ład przestrzenny. Za to w Detroit mamy swojski chaos…Nam jest bliżej do Teksasu. Mój znajomy stwierdził, że gdyby Nowa Zeladia była bezludna i zasiedlili ją Sarmaci, to by ją przerobili na Mordor. Coś w tym jest.
W Teksasie teren prywatny jest wyraźnie oznaczony. Kto potrafi czytać ze zrozumieniem i ma chociaż odrobinę oleju w głowie nie wejdzie tam. Nawet jak go przypili. I kolega Pietrzak powinien o tym pamiętać.
Jeżeli kraje Europy Zachodniej nadal chętnie będą przyjmować imigrantów to w przyszłości ład przestrzenny zostanie tam naruszony. Dlaczego? Bo imigranci czują się tam bezkarni i robią praktycznie co chcą. Nie ponoszą za to większych konsekwencji i jak na dobre się rozzuchwalą będą dewastować lasy i parki. Jak nic pod tym względem się nie zmieni to za kilkadziesiąt lat Mordor będzie w zachodniej części Europy i w krajach skandynawskich. Nawet większy niż gdyby do bezludnej Nowej Zelandii sprowadzili się Sarmaci. A wtedy uporządkowane krajobrazy będą tylko wspomnieniem.
http://dzienniklesny.pl/przyroda/lasy-w-liczbach/