Wielu z Was zapewne pamięta śp. Andrzeja Leppera, przewodniczącego Samoobrony. Ja pamiętam go przede wszystkim z debat telewizyjnych, w których zarzucał swojego oponenta setkami oskarżeń, a na dowód pokazywał grube pliki dokumentów. To mu z reguły wystarczało, by wygrać debatę, choć w żaden sposób nie rozwiązywało problemów Polski.
Te retoryczne sztuki przypomniały mi się, gdy przeczytałem sejmowe wystąpienie Andrzeja Sacharuka. Padło w nich mnóstwo dość precyzyjnych i pozornie sensownych oskarżeń pod adresem dyrekcji Kampinoskiego Parku Narodowego. Ale jeśli się im bliżej przyjrzeć, okazuje się, że zdecydowana większość jest wyssana z palca. Tak jakby nie chodziło o to, by walczyć w słusznej sprawie, ale by całkowicie skompromitować przeciwnika, nawet kosztem rozpowszechniania nieprawdy.
Przykłady? Proszę bardzo
• Dyrekcja KPN wycina dziesiątki tysięcy drzew! – krzyczy pan Sacharuk. Gdzie? Ja nic nie widzę! Satelity NASA zresztą też nie!
• Oczyszczalnia Mokre Łąki wpuszcza do Puszczy Kampinoskiej trujące ścieki – czytamy w wystąpieniu. Ciekawe tylko jakim cudem w tym zbiorniku wędkarze co i rusz łapią dorodne okazy ryb typowe dla czystych akwenów.
• Znów Mokre Łąki. Oczyszczalnia celowo nie była finansowana ze środków unijnych, bo jest takim przekrętem, że by ich nie dostała – argumentuje pan Sacharuk. Zaraz jednak zauważam, że przecież unijne dotacje dostała – konkretnie z Regionalnego Programu Operacyjnego! Ale RPO się nie liczy – pisze później pan Sacharuk. Jemu chodziło o Infrastrukturę i Środowisko. Ciekawe czy pan Sacharuk wie, że z tego programu z powodzeniem korzysta znienawidzona przez niego dyrekcja KPN?
• Prawo własności nie może być ograniczane przez prawo do ochrony przyrody – ciągnie dalej pan Sacharuk. Jako dowód podaje wyrok WSA w Poznaniu sygn. II SA/Po 368/12. Coś mi tu śmierdzi, więc czytam ów wyrok, a tam okazuje się, że mowa jest w nim o czymś zupełnie odwrotnym!
• Flora i fauna KPN ulega gwałtownym, być może nieodwracalnym zmianom – krzyczy pan Sacharuk. I tu raczy nas konkretami – ponoć drastycznie maleje pogłowie saren, a trawianka w ogóle już wyginęła. Przewracam internet do góry nogami, żeby potwierdzić te informacje. Z racji bliskości Warszawy (a więc kilku uniwersytetów) KPN jest najlepiej monitorowanym naukowo parkiem narodowym w Polsce. Jak coś się złego tam dzieje, to na pewno piszą o tym naukowcy – myślę sobie. Ale jakoś dziwnym trafem nie piszą…
• Co kilka zdań pan Sacharuk wymienia kolejne przykłady, jak to dyrekcja KPN łamie prawo. Ale czy pofatygował się, by powiadomić o tych „oczywistych” sprawach organy ścigania? Jak mniemam, nie powiadomił. Bo przecież tu chodzi tylko o ilość, a nie jakość (czy też prawdziwość) zarzutów.
• Ale moim ulubionym fragmentem jest ten o podtopionych szlakach – rzekomym dowodzie na to, że park nie potrafi spełniać swojego podstawowego celu, jakim jest udostępnianie Puszczy turystom. Cały czas mam nadzieję, że ten argument był tylko kiepskim żartem. Idąc dalej tym tropem, można by oskarżać Tatrzański Park Narodowy, że ten ma czelność pozwalać na schodzenie lawin.
Oczywiście w całej tej dyskusji argumentacja dyrekcji KPN też pozostawia wiele do życzenia. Po co na przykład przysyłają mi zdjęcia warstwy ziemi wysypanej na posesji pana Sacharuka? Jeśli to dowód na przestępstwo, niech zajmie się tym prokuratura. Jeśli pan Sacharuk nie łamie prawa, to sprawę należy zostawić w spokoju.
A problem jest, i to poważny!
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że pan Sacharuk ma do parku też i słuszne pretensje. Szkoda tylko, że są ukryte pomiędzy dziesiątkami wyssanych z palca oskarżeń. Chodzi tu przede wszystkim o spór kompetencyjny, kto ma konserwować kanały – KPN czy WZMiUW. Oczywiście, wiąże się to z dużymi kosztami, więc każdy odpycha je jak najdalej od siebie. Równocześnie nikogo specjalnie nie obchodzi, że cierpią na tym ludzie. Ale może jakby pan Sacharuk i spółka skupili się tylko na tym problemie, to już dawno byłby rozwiązany?
Przede wszystkim chcę powiedzieć, że sprowadzanie tego sporu do poziomu Sacharuk – KPN jest nieporozumieniem, ponieważ Pan Artur Sacharuk reprezentuje głosy aż trzech stowarzyszeń mieszkańców. Autor bloga zapewne nie wie, że przytaczane tu wystąpienie sejmowe, z przyczyn niezależnych, musiało być drastycznie skrócone, co spowodowało, że nie można było poruszyć wszystkich wątków, a nie da się ukryć, że problem jest wielowątkowy. W każdym wystąpieniu jest poruszana kwestia sporu kompetencyjnego, więc jeśli ktoś chciałby rzetelnie zgłębić tematykę i przebieg dyskusji, z pewnością dotarłby do wszystkich wątków. Publiczne wystąpienia Artura Sacharuka nie są zwykłym machaniem szabelką, jak sugeruje Pan Jerzy Królikowski – mieszkańcy zalewanych terenów mają dowody potwierdzające słuszność zarzutów stawianych Dyrekcji KPN. Z pewnością nadejdzie chwila, w której ktoś kompetentny je oceni. Żałuję, że Autor tego naprawdę dobrego bloga przyjmuje stronniczą postawę, albowiem chcąc nie chcąc (?) wpływa na opinię osób niezorientowanych w temacie. Pozdrawiam serdecznie!
99% ankietowanych na pytanie co sądzi o tworzeniu parków narodowych ,odtwarzaniu środowiska przyrodniczego – odpowiada , że jest to słuszne działanie.
mieszkańcy wysiedlanych z tego powodu wiosek stanowią niewielki ułamek % .i będzie
to sukcesywnie uregulowane.
Odmienny problem mają mieszkańcy otuliny , których warunki zagospodarowania ulegają drastycznemu pogorszeniu z racji np. celowego podnoszenia poziomu wód w kanałach pełniących funkcję melioracyjną ale podlegającym Parkowi .Ma to miejsce w KPN , gdzie są odtwarzane obszary bagienne .To są wspaniałe projekty .
Darzymy szacunkiem Radę Naukową KPN i Pana dyr . Są to ludzie szczerze oddani w sprawie ochrony przyrody , Ale przy odtwarzaniu zamierzchłych warunków domagamy się koordynacji działań i to za nim woda ponownie zaleje nasze domy i pola uprawne .
Podzielam zdanie autora bloga – nie czas spierać się o szczegóły , uporajmy się z największym problemem jakim jest (celowe) zaprzestanie konserwacji urządzeń melioracji podstawowej
pozdrawiam
Dziękuję za głos! Nikt nie spiera się dla samego spierania. Niestety, konflikt interesów prowadzi do tej sytuacji. Jestem zdania, że Dyrekcji KPN nie zależy specjalnie na tym, by kanały były czyszczone. A są co najmniej dwa powody: po pierwsze to sporo kosztuje, a drugim powodem jest program rewitalizacji bagien. Nie da się ukryć, że to układa się w jedną całość. Po co pchać się w czyszczenie kanałów, kiedy woda jest jak najbardziej pożądana? Do tego są bobry, które pomagają zatykać kanały. Nie wspomnę już o projekcie Mokre Łąki (dodatkowy zastrzyk niby czystej wody). Bagienka się rewitalizują bez niczyjej pomocy, a Unia do tego dopłaca całkiem niezłe pieniądze 🙂 Żyć nie umierać!
Spodziewałem się oskarżeń, ale porównywanie mnie do Leppera, jest żałosne. Nie jesteśmy politykami, nie mamy narzędzi, sygnalizujemy problemy w nadziei, że kompetentne władze, lub służby, zajmą się tymi tematami. Mamy udokumentowanych dużo nieprawidłowości i chętnie podzielimy się naszą wiedzą, ale przede wszystkim zależy nam na kompromisie, do którego może doprowadzić tylko dialog prowadzony na partnerskich zasadach. Jesteśmy przekonani, że możemy znaleźć kompromis, który pozwoli mieszkańcom żyć godnie i bezpiecznie, a przyroda będzie należycie chroniona. Pozdrawiam!
I jeszcze bobry, które, zdaniem Pana Sacharuka, na terenie Kampinoskiego PN "w sposób naturalny wyginęły". Tak samo, jak mamuty. No tak, bo w ciągu ostatnich dwustu lat zaczęło się, czy tam zakończyło kolejne zlodowacenie ziem Polski (a przynajmniej ziem Puszczy Kampinoskiej) – nie zauważyliście? W związku z czym, w sposób naturalny, wyginęły bobry i teraz dopiero dyrekcja KPN je wprowadziła, wbrew zdrowemu rozsądkowi i wbrew naturze…
wracając do szczegółów ;
Zapoznaliśmy się z prezentacja KPN dotyczącą, odtwarzania warunków z przed około 200lat, przy czym autor zaznaczył ,że w części są to tylko przypuszczenia .A rezultaty są tez w części nie przewidywalne . Te definicje można odnaleźć w tym projekcie naukowym . Proponuję jednak dyskusje ograniczoną do ostatniej dekady.
I wątek:
rów melioracji podstawowej wypłycony przez brak konserwacji w ciągu tej dekady nie można przywrócić do danych projektowych .
dlaczego , kto spróbuje na to odpowiedzieć?
Dyskusja jest chyba troche bezprzedmiotowa,przecież nikt nie będzie demontował budowanego przy takich trudnościach parku,tylko dlatego że paru kolesi chce sobie zarobic na spekulacji gruntami w jego otulinie.Pewnie nikt też nie wyda zgody na kopanie kanałów odwadniających przez środek parku.Spowodowałoby to degradację ekosystemów bagiennych,torf musi być pokryty wodą.Przesuszony utlenia się i zamienia w bezwartościowy mursz.Priorytetem powinno być spowolnienie przepływu wód przez park,i zatrzymanie cześci na bagnach.
Myślę, a propos ostatniego wpisu, że dobrą rzeczą jest milczeć, gdy nie ma się pojęcia o temacie rozmowy.
Nasze, wypowiedzi trafiły jednak do decydentów: http://www.czosnow.pl/files/Porozumienie_Gmina_Czosnow.pdf
Traktujemy to jako długo oczekiwany krok we właściwym kierunku.
Tytułem komentarza, przedstawiam informację Wójta Gminy Czosnów:
Ważne porozumienie w sprawie gospodarki wodnej
Zagrożenie powodziowe i lokalne podtopienia stały się dużym problemem dla mieszkańców północnego i zachodniego Mazowsza.
Marszałek Województwa, Starostowie Powiatu Nowodworskiego, Warszawskiego Zachodniego i Sochaczewskiego oraz burmistrzowie i wójtowie jedenastu miast i gmin, a także Dyrekcja Kampinoskiego Parku Narodowego zainicjowali działanie w ramach którego chcą opracować studium wykonalności, a następnie dokumentację techniczno-budowlaną, która uporządkowałaby sprawy związane z gospodarką wodną zlewni rzeki Łasica i rzeki Utrata.
Po wielu wcześniejszych konsultacjach, w dniu 20 lutego 2014 r. w Urzędzie Marszałkowskim zostało podpisane stosowne porozumienie (w załączeniu). Na jego podstawie do rozmów zaproszona została holenderska firma, która jest światowym liderem w opracowywaniu projektów dotyczących gospodarki przestrzennej i gospodarki wodnej. Ustalono, że na opracowanie wstępnej dokumentacji, każdy samorząd ma wyłożyć kwotę 50 tys. zł.
Ten wspólny projekt chcemy skierować do Ministerstwa Infrastruktury, aby był on jednym z tz. projektów kluczowych w nowej perspektywie unijnej wykorzystywania środków na lata 2014-2020.
Wiemy, że jest to ogromne przedsięwzięcie zarówno pod względem ekonomicznym, logistycznym jak i prawnym, ale – jak twierdzą międzynarodowi eksperci – dziś, gdy powstają dziesiątki hektarów nowych dachów, placów i dróg tylko kompleksowe rozwiązanie w ramach zlewni rzecznych może dać zakładane efekty.
Wszyscy zebrani samorządowcy stwierdzili, że projekt ten jest dla nas priorytetem, do czego przychylił się również Marszałek Województwa Mazowieckiego. Liczymy także na podobne podejście ze strony władz rządowych gdyż zrealizowanie tego projektu może zakończyć się sukcesem tylko wówczas gdy będzie to projekt kluczowy czyli rządowy wspierany przez samorządy.
Bardzo proszę o zapoznanie się z artykułem (link)!
– to nie duch Leppera unosił się nad KPN (wg, j. Królikowskiego -blogmena) tylko:
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34889,9133318,Woda_cuchnie_zgnilymi_jajami__Skad_smrod_w_Kampinosie_.html
Wszystkie bez wyjątku moje uwagi zawarte w komentarzu do polemiki KPN są prawdziwe. Natomiast ich sprawdzeniem powinny, o czym mówiłem zająć się odpowiednie służby. My możemy pomóc. Nie chciałem być złym prorokiem, ale niestety moje przewidywania sprawdzają się.
Musimy wszyscy jak najszybciej zacząć działać! Można jeszcze uratować Puszczę!
Poniżej zamieszczam w całości tekst Grzegorza Lisickiego opublikowany w gazeta.pl pod tytułem: Woda cuchnie zgniłymi jajami. Skąd smród w Kampinosie?
Ścisły rezerwat Sieraków w Kampinoskim Parku Narodowym cierpi z powodu zalewającej go wody cuchnącej
zgniłymi jajami. Jedna z hipotez mówi, że to skutek zrzucenia do lasu rozcieńczonych ścieków. Miesiąc temu
zrobił to Izabelin zagrożony zalaniem przez weekendowe ulewy.
– Zapach jest tak duszący, że musieliśmy uciec znad strumyka w obawie o nasze zdrowie – mówi Piotr Matyjasiak. Pan
Piotr jest naukowcem zajmującym się ekologią. Razem z żoną, nauczycielką biologii, mieszkają na skraju Puszczy
Kampinoskiej od siedmiu lat. Niezależnie od pory roku kilka razy w tygodniu wędrują szlakami wiodącymi przez
puszczę.
Od kilku tygodni ich uwagę zwrócił dziwny zapach, który unosi się w ściśle chronionym obszarze Sierakowa. – To
smród gnijącego jajka, siarkowodór w dużym stężeniu. Nigdy nie obserwowaliśmy tu takiego zjawiska – opowiada
małżeństwo.
Razem z nimi wybrałem się na wędrówkę "zielonym" szlakiem rezerwatu zaczynającym się przy szpitalu w
Dziekanowie Leśnym. Szliśmy groblą, obserwując po obu jej stronach setki olch stojących w zamarzniętej wodzie.
Po kilkuset metrach w nos uderzył nas smród siarkowodoru. Jego źródło znajdowało się przy przepuście w grobli.
Wypływała z niego żółta, pieniąca się woda. Znajdujące się pod wodą liście pokryte były szarym nalotem. Kilkaset
metrów dalej identyczna sytuacja – żółty strumyk i zapach przypominający szambo i zgniłe jajko doskonale wyczuwalny
mimo kilkustopniowego mrozu.
– Tak tu się dzieje od kilku tygodni. Pobrałem próbki osadu – to siarka. W sumie nic dziwnego: pod lodem przyroda
wciąż pracuje. Zapach pochodzi z rozkładu substancji organicznej w warunkach beztlenowych. Ale aż takie stężenie
jest bardzo zastanawiające – mówi.
c.d.n.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
cd:
Ma rację. Pod koniec stycznia do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska (WIOŚ) przyszły faksy. Mieszkańcy
Izabelina alarmowali, że miejscowa straż pożarna wypompowuje ścieki z kanalizacji do pobliskiego lasu.
"Według jednego ze strażaków wydajność pompy wynosiła 800-1000 litrów na godzinę. Interweniująca twierdzi, że
pompy pracowały przez ponad 40 godzin" – czytamy w komunikacie WIOŚ.
Co się stało w Izabelinie? Wójt Jerzy Malarowski: – W weekend 15-16 stycznia nad naszą miejscowością przeszły
ulewy. Ludzie odpompowywali wodę z piwnic i domów do kanałów sanitarnych, zaczęło wybijać studzienki. Groziło to
gwałtownym zalaniem dużego terenu. Musieliśmy reagować – odpompować wodę ze studzienek do lasu i wywieźć ją
beczkowozami – wyjaśnia wójt. Jednak gmina nie poinformowała o tym dyrekcji KPN.
– I to jest duży błąd – uważa dyrektor parku Jerzy Misiak. Nie zawiadomił jednak prokuratury. – Oni działali w stanie
wyższej konieczności – wyjaśnia. Według Misiaka wielkie niebezpieczeństwo groziło też działającej w gminie
biologicznej oczyszczalni ścieków. Bytujące w zbiornikach bakterie skuteczne są tylko wtedy, gdy jest odpowiednie
stężenie ścieków. – A wody było za dużo. To groziło zabiciem złóż bakteryjnych. Ich odtworzenie zajęłoby około trzech
miesięcy. W tym czasie do lasu trzeba byłoby wypuszczać nieoczyszczone ścieki – mówi.
WIOŚ ustalił, że szambiarki wykonały 188 kursów, do lasu trafiło 1,2 tys. m sześc. ścieków w stężeniu od około 1 do 5,
pokrywając blisko 2,5 ha jego powierzchni. 1 i 8 lutego inspektorzy przeprowadzili oględziny terenu, pobrali też 3
próbki wody z rowu melioracyjnego i z rozmarzającego rozlewiska ścieków. Zbadano je pod kątem m.in. metali
ciężkich, substancji ropopochodnych, zanieczyszczeń salmonelli i jaj pasożytów ludzkiego przewodu pokarmowego. –
Wstępne badania wykluczyły obecność zanieczyszczeń, które mogą być szkodliwe dla zdrowia ludzi lub środowiska –
mówi Maria Suchy, rzeczniczka WIOŚ. Inspektorat zapowiada przedstawienie dokładnych wyników pod koniec lutego.
W tym momencie pozwolę sobie przytoczyć ostatni akapit z naszego komentarza do polemiki (do wystąpienia w Sejmie) dyrektora KPN:
"Może w sytuacji, gdy dyrektor KPN łamie ustawę o ochronie przyrody zmieniając stosunki wodne, dopuścił do wybudowania w bezpośrednim sąsiedztwie parku narodowego uciążliwej inwestycji, oraz doprowadził do trwającego kolejny rok ostrego konfliktu z mieszkańcami, który na pewno nie służy ochronie przyrody, jedynym wyjściem jest jego dymisja?"
Zacytowany artykuł pochodzi sprzed równo trzech lat,o czym p. Sacharuk "zapomniał" wspomnieć. I co? Dalej cuchnie zgniłymi jajami? No, cóż – wygląda na to, że była to jednorazowa awaria, a p. Sacharuk probuje coś wygrać, linkując i cytując (jednocześnie…) ten artykuł, niejako wyrwany z kontekstu.
Trudno zapomnieć wydarzeń z przed 3 lat . Przez ponad rok trwała krytyczna sytuacja wywołana wskutek zaniedbania melioracji .Dla części mieszkańców to był duży stres i mnóstwo wytężonej pracy . Wśród moich znajomych , przykro że muszę to przypominać, dwa przypadki śmierci wskutek zawału .W oczach ich rodziny nie widzę już nienawiści do otoczenia , ale jest żal ,że nie otrzymali należytego wsparcia w trudnych chwilach.
Wsparcia natomiast otrzymali znajomi decydentów ,po 100tys. zł za podtopione piwnice. Jeżeli ktoś chce więcej informacji w tym temacie , zapraszam do dyskusji
Tak się składa, że ostatnie dwa lata były dość suche, a poziom wód nie obniżył się specjalnie – nadal wiele domów ma wodę w piwnicach, studzienkach rewizyjnych, fundamenty stoją w wodzie.
możemy poprosić więcej szczegółów o tych 100 tys.?
Dostępne są wyniki kontroli CBA , które potwierdziły nienależne odszkodowania dla dwóch osób w wys 150tys zł . W sprawie zamieszani prawnik i rzeczoznawcy wojewody. Konsekwencje poniósł kierownik GOPS – wyleciał z pracy .
Pomoc właściwa jest dla cwaniaków . CBA zwróciła uwagę że rzesza poszkodowanych nie była poinformowana o możliwości uzyskania pomocy która dla plebsu średnio wyniosła1-3tys zł.
Warto zaznaczyć również postawę ubezpieczycieli którzy odmawiali wypłaty odszkodowań w przypadku powodzi 2011 argumentując wysokim poziomem wód gruntowych , czego nie przewidywały umowy .
Zachęcam do obejrzenia reportażu: kontakt24.tvn24.pl/temat,strazacy-wypuszczali-scieki-w-kampinosie,23593.html?categoryId=496
Niestety, w wyniku działań dyrekcji KPN zagrożenie jest coraz większe i podobne sytuacje, jeśli natychmiast nie obniży się poziomu wód gruntowych będą coraz częstsze.
Pierwszym krokiem jest doprowadzenie Łasicy i Ł9 do parametrów projektowych.
Kolejnym, równie pilnym i niezbędnym zamkniecie oczyszczalni Mokre Łąki.