Na początku lipca informowałem o pomyśle powiatu nowodworskiego, by wyasfaltować odcinek drogi przez jeden z cenniejszych obszarów Kampinoskiego Parku Narodowego. Teraz pora przedstawić więcej szczegółów dotyczących tej kontrowersyjnej inwestycji.
Przypomnijmy w telegraficznym skrócie. Starostwo w Nowym Dworze Mazowieckim chce wyasfaltować niecałe 2 km powiatowej drogi łączącej Górki z Kampinosem. Niby niewiele, ale po zakończeniu inwestycji powstanie pełny asfaltowy ciąg łączący ruchliwe drogi wojewódzkie 579 i 580, a przy okazji przecinający dwa pasy bagienne i pas wydmowy w środku puszczy i bezpośrednio sąsiadujący z obszarem ochrony ścisłej Nart.
Po publikacji mojego artykułu na ten temat pojawiło się sporo ciekawych komentarzy. Sprawą zajęła się także „Gazeta Stołeczna”. Z tych nowych źródeł na światło dzienne wypłynęło kilka ważnych dodatkowych informacji:
1) Komentatorzy słusznie zwracają uwagę, że inwestycja pechowo zbiega się z planem wdrożenia na drodze wojewódzkiej 579 odcinkowego pomiaru prędkości, o co miłośnicy kampinoskiej przyrody walczyli od lat. Istnieje zatem całkiem spore prawdopodobieństwo, że część kierowców (szczególnie ci, którzy jadąc DW 579 w Lesznie chcą skręcić na DW 580 w kierunku Sochaczewa) będą woleli wybrać szybszą i krótszą trasę bez fotoradarów, czyli przez Górki. Zresztą, część z nich będzie robiła to nieświadomie, prowadzona przez Mapy Google.
Na domiar złego plan wyasfaltowania Górczyńskiej Drogi zbiega się z szykowanym remontem wylotówki na Gdańsk, która pewnikiem spowoduje wzrost korków i bez wątpienia sprawi, że wielu kierowców będzie próbowało je ominąć właśnie przez Puszczę.
2) Okazuje się, że pełna nazwa inwestycji brzmi „Przebudowa dróg powiatowych zapewniających dojazd pojazdów ciężkich do zakładów produkcyjnych, magazynów położonych na terenie powiatu nowodworskiego”. Czyżby Górczyńską Drogą miałyby wkrótce sunąć kawalkady tirów? Ale skąd i dokąd? Przecież magazynów żadnych tam nie ma! Tropem tej nazwy inwestycji poszła wspomniana „Gazeta Stołeczna”. Indagowana przedstawicielka powiatu nowodworskiego nie jest stanie jednak wyjaśnić, o jakież to magazyny w środku Puszczy może chodzić. Trzeba jednak przyznać, że od tej nazwy włos się na głowie jeży! Oczywiście, mam świadomość, że tytuł tej inwestycji to po prostu „kopiuj-wklej” z innych przedsięwzięć tego powiatu (na terenie którego jest faktycznie dużo magazynów i zakładów przemysłowych). Ta drobna „wtopa” to jednak dobra ilustracja tego, jak słabo ten projekt został przygotowywany.
O procesie inwestycyjnym słów kilka
Zanim przejdę do omówienia aktualnego stanu realizacji tego pomysłu, wypada krótko naświetlić sam proces inwestycyjny, bo w przypadku parków narodowych jest on z oczywistych względów nietypowy. Przede wszystkim kluczowe jest to, że przepisy wprost zakazują prowadzenia prac budowlanych na terenie parków narodowych. Przewidują jednocześnie możliwość uzyskania odstępstwa od tego zakazu. W tym celu inwestor musi się zwrócić do Ministerstwa Klimatu i Środowiska, a prosi następnie właściwy park narodowy o opinię. Co jednak istotne, ministerstwo nie jest w żaden sposób związane opinią parku i może np. zezwolić na inwestycję, mimo że dyrekcja parku narodowego wypowiedziała się na jej temat jednoznacznie negatywnie.
Oddzielną kwestią jest uzyskanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach. W teorii jest ona wymagana przed rozpoczęciem każdej inwestycji, która może istotnie oddziaływać na środowisko – szczególnie wtedy, kiedy jest to inwestycja duża lub/i sąsiadująca z cennymi obszarami przyrodniczymi. W takim przypadku inwestor musi sporządzić raport, który w szczegółach analizowałby, czy planowane prace budowlane będą miały negatywny wpływ na okoliczną przyrodę. Istotną wadą tych przepisów jest jednak ich nieprecyzyjność – dość trudno powiedzieć, przy jakich inwestycjach taka decyzja jest wymagana. Efekt jest zatem taki, że jak tylko inwestor może, to stara się od tego obowiązku uchylać.
W świetle obowiązującego obecnie prawa asfaltowanie Górczyńskiej Drogi jest przedsięwzięciem „mogącym potencjalnie znacząco oddziaływać na środowisko”. Mówiąc po ludzku, oznacza to tyle, że o konieczności wydania owej decyzji decydować będzie wójt Leoncina – wcześniej należy mu przedłożyć tzw. Kartę Informacyjną Przedsięwzięcia. Czy coś już w tej kwestii zadecydowano, sprawdzę wkrótce.
Stan gry: wymiana pism
Po tym krótkim prawniczym wstępie przejdźmy do przedstawienia stanu inwestycji na Górczyńskiej Drodze. By poznać go lepiej, zwróciłem się do Kampinoskiego Parku Narodowego w trybie dostępu do informacji publicznej o udostępnienie pism związanych z tym przedsięwzięciem. Wynika z nich, że inwestycja jest obecnie na etapie opiniowania przez Park. Wprawdzie dyrekcja KPN nie wydała jeszcze swojej opinii dla ministerstwa, to na razie jednoznacznie daje resortowii starostwu do zrozumienia, że asfaltowaniu Górczyńskiej Drogi jest przeciwna. Dlaczego? Oczywiście ze względów środowiskowych. W udostępnionej mi opinii KPN czytam m.in.:
Modernizacja drogi niesie za sobą szereg zagrożeń dla przyrody Kampinoskiego Parku Narodowego. Droga zwiększy ryzyko kolizji ze zwierzętami. Możliwość szybszego przejazdu oraz zwiększenie ruchu pojazdów poprzez zachęcenie do skracania drogi między Kampinosem i Leoncinem czy Cybulicami przez osoby, które dotąd rezygnują z przejazdu nią, będzie generowała ofiary – gady, które chętniej wygrzewają się na asfalcie niż na drodze gruntowej, płazy przechodzące w kierunku wilgotnych siedlisk na łąkach, drobne ptaki (w tym niezdarnie poruszające się podloty po wylocie z gniazd usytuowanych na drzewach lub budynkach wzdłuż drogi), przemieszczające się po zmierzchu ssaki. Zwiększa się również prawdopodobieństwo kolizji z drapieżnikami (ptaki szponiaste, wszystkożerne, ssaki), które będą przekraczały lub wykorzystywały powstałą drogę i ofiary kolizji jako bazę pokarmową.
Utwardzenie tego odcinka drogi przyniosłoby także negatywne skutki dla rosnących w pobliżu gatunków roślin, zintensyfikowało roznoszenie gatunków ekspansywnych, w obcych gatunków inwazyjnych, które często rozprzestrzeniają się wzdłuż dróg. Może to negatywnie wpłynąć także na siedliska przyrodnicze, a bezpośrednio do drogi na omawianym odcinku przylega 7,4 ha grądów – siedlisko przyrodnicze 9170 grąd subkontynentalny Tilio-Carpinetum.
Głos oddajmy również samemu dyrektorowi KPN:
„Park podkreśla, że od początku prowadzenia rozmów w sprawie przebudowy w/w drogi stoi na stanowisku konieczności utrzymania nawierzchni naturalnej na odcinku drogi Kampinos – Górki. Utwardzenie w/w odcinka drogi niesie ze sobą poważne ryzyko zwiększenia natężenia ruchu, co wiąże się z negatywnym wpływem i poważnym zagrożeniem dla przyrody KPN” – komentuje Mirosław Markowski.
Dlaczego zatem, skoro dyrekcja KPN wydaje się przeciwna inwestycji, to nie wydała jeszcze negatywnej opinii? Z udostępnionych mi pism wynika, że dlatego, ponieważ jakość dokumentacji przygotowanej przez starostwo pozostawia wiele do życzenia. Przygotowując inwestycję przez tak cenne przyrodniczo obszary, wydawać by się mogło, że opracowanie szczegółowej dokumentacji prezentującej zakres inwestycji jest oczywistością. Ale nie dla urzędników z Nowego Dworu Mazowieckiego. Ci ograniczyli się jedynie do przesłania zdawkowych informacji o zakresie prac oraz żenującej mapki będącej serią kilku bazgrołów na wydruku Mapy Google.
A na prośbę Parku o przedstawienie szczegółów dotyczących urządzeń zwiększających bezpieczeństwo na drodze starostwo odparowuje krótko, że nad tym będzie się zastanawiać już po wykonaniu remontu.
Krótko mówiąc, z przedstawionej Parkowi dokumentacji nijak nie da się wyciągnąć jakichkolwiek wniosków o potencjalnych wpływie inwestycji na środowisko. Jest tak choćby dlatego, że remontowana droga ma nieuregulowane sprawy geodezyjne. Wystarczy spojrzeć na dostępne w internecie mapy katastralne, by przekonać się, że przebieg drogi i odpowiadających jej działek należących do starostwa wykazują miejscami znaczne rozbieżności geodezyjne.
Gwoli ścisłości należy tu dodać, że owe rozbieżności geodezyjne dotyczą odcinka biegnącego u podnóża północnego pasa wydmowego od DW579 w Sowiej Woli Folwarcznej do Górek, czyli tam, gdzie asfalt już jest, a inwestycja ma polegać jedynie na wymianie mocno już zużytej nawierzchni. Tak jak pisałem w poprzednim artykule, akurat w tej części inwestycji KPN jest generalnie przychylny pracom remontowym. Problem w tym, że jeśli miałaby ona być realizowana wg obecnego stanu działek geodezyjnych, lokalnie droga musiałaby się wcinać w pas przyległych wydm. Trudno się zatem dziwić, że Dyrekcja KPN przed wydaniem opinii zasugerowała uzupełnienie dokumentacji, w tym o opracowanie dokumentacji projektowej z szczegółowym przebiegiem drogi i związanych z nią obiektów infrastruktury.
Kolejna kontrowersja: dyrekcja KPN zwraca dość trafnie uwagę, że w jednym zamierzeniu inwestycyjnym starostwo połączyło dwa projekty o zupełnie innym charakterze i w innej lokalizacji. Można się domyślać, że to działanie zamierzone. Kontrowersyjną inwestycję (czyli asfaltowanie Górczyńskiej Drogi) połączono bowiem z inwestycją, o którą okoliczni mieszkańcy apelują od lat i która większego sprzeciwu nie budzi (mowa o remoncie odcinka wzdłuż wału wydmowego). Wygląda więc na to, że starostwo chce w ten nieco perfidny sposób wymusić na KPN zgodę na realizację prac, które są wątpliwe nie tylko z punktu widzenia przyrody, ale i prawa.
Oczy wkrótce zwrócone zostaną na ministerstwo
Co nas zatem czeka w najbliższym czasie? Zapewne dalsza wymiana pism między starostwem a dyrekcją KPN. Na dziś wydaje się, że starostwo tak łatwo nie odpuści lania asfaltu w Puszczy „bez żadnego trybu”. Prędzej czy później przyjdzie jednak czas na wydanie przez KPN ostatecznej opinii, która trafi na biurko resortu środowiska. Co zrobi wtedy ministerstwo? Czy jeśli opinia będzie negatywna, to przychyli się do niej? Niestety, praktyka pokazuje, że wcale nie musi. A przykład tego znajdziemy tuż przy Górczyńskiej Drodze. Kilka lat temu, mimo negatywnej decyzji KPN, resort środowiska zgodził się bowiem na wyasfaltowanie gminnej drogi Górki – Zamość. Tu akurat zagrożenie dla przyrody jest znacznie mniejsze niż na Górczyńskiej Drodze, bo nowy asfalt nie jest przelotowy, no i biegnie przez obszar wciąż jeszcze zabudowany i użytkowany rolniczo. Przykład ten dobrze pokazuje jednak, że resort środowiska nie zawsze staje po stronie środowiska.
Sprawa jest zatem rozwojowa i nierozstrzygnięta, więc będziemy się tu jej bacznie przyglądać!
Świetny artykuł, który w istotnych szczegółach opisuje nie widoczne na pierwszy rzut oka konsekwencje wyasfaltowania wspomnianego odcinka. Nawiązanie do wylotówki na Gdańsk oraz kontroli prędkości na 579 to naprawdę kluczowa uwaga ale jednocześnie niestety kwestia, która zapewne zostanie przeoczona w podejmowaniu decyzji o projekcie.
Jarku, śledzę Twoją stronę od dwóch lat ale pierwszy raz zostawiam komentarz bo takie działania powodują, że krew się gotuje. Naprawdę kocham Kampinos, zbieram w nim po innych śmieci na swoich spacerach, czasem podnosząc nawet najdrobniejszy kawałek szkła a tu ktoś chce wylać 2 km asfaltu na wartościowym przyrodniczo odcinku nie rozważając konsekwencji dla tego wartościowego środowiskowo obszaru. Naprawdę doceniam ten wpis, stoję za Tobą tutaj murem i tylko sobie myślę kurde.. fajnie, gdyby więcej osób mogło zapoznać się z Twoją argumentacja.
Artykuł super .Odkrywa całą prawdę o urzędowych bublach które nijak mają się do prawa o Ochronie Przyrody.
Pełny szacun za merytoryczność i brawa dla KPN o uzupełnienie dokumentacji .Osobiście nie wyobrażam sobie przeprowadzania takiej inwestycji bez opini środowiskowej i interwencji MKiŚ.
Pełzające wybudowanie szosy przez rezerwat biosfery to chyba największa afera ekologiczna w Polsce w tej dekadzie. Dziwne że nie ma o tym hałasu we wszystkich mediach. Dziękuję za cenne uwagi, pozaujące co wie każdy mieszkający w okolicy – że ta droga będzie drogą tranzytową dla ruchu dookoła Warszawy bo taki jest układ drógw okolicy. I wygląda na to, że jeszcze robi się ‘grunt’ pod magazyny i inne budowy w środku Puszczy Kampinoskiej….
Mieszkańcy i turyści będą mieli problem z nowa przelotową droga pod oknami. Tranzytowe ciężarówki pójdą przez środek wsi i park narodowy, bo jakiś znak albo próg ich nie powstrzyma. Ani jakeś wyrywkowe kontrole – nie ma praktycznej możliwości sprawdzenia czy cieżarówka nie jest miejscowa
Na mapie widać że ta droga jest tak położona że zostanie drogą tranzytową. Mieszkańcy powinni protestować, teraz im się wydaje że to będzie ułatwienie a będzie koszmar
Fajna traska dla rowerów, z Kampi nad Wisłę szosą będziemy jeździć!
Felku, mam nadzieje że to ironia …bo jesli nie to powinieneś się zastanowić nad tym co piszesz..
Droga która będzie dopuszczała ciężkie pojazdy to będzie raczej potencjalna rzeźnia rowerzystów….i zwierzaków oczywiście. Jeśli tego nie rozumiesz to czas zgłosić się do specjalisty w celu omówienia deficytów.