Niektórym wydaje się, że coraz popularniejsze smartwatche to jedynie widowiskowy gadżet, Ale niedawny przypadek z Puszczy Kampinoskiej pokazuje, że mogą one również ratować życie.
Potwierdza to sytuacja opisana przez strażaków z Kampinosu oraz Błonia. W sobotę 20 sierpnia dostali oni wezwanie od… zegarka. Urządzenie było bowiem wyposażone w funkcję, która wykryła upadek swojej właścicielki spacerującej samotnie w okolicach Granicy. Automatycznie wysłało wówczas sygnał SOS do służb ratunkowych oraz rodziny, który zawierał m.in. lokalizację smartwatcha.
W reakcji na tę wiadomość na miejsce przybyli w pierwszej kolejności strażacy, a następnie policja oraz zespół ratownictwa medycznego, który udzielił poszkodowanej fachowej pomocy.
fot. na górze: OSP KSRG Kampinos/Fb
Czy ta funkcja zegarka potrafi wykryć jaki “upadek” jest upadkiem zagrażającym życiu? Nie jest to zabawne gdy się przeczyta na stronie OSP Kampinos ile jednostek (nie tylko OSP) brało udział w ratowaniu “upadku”. Oraz gdy się uświadomi, że zegarki tego typu są coraz modniejsze, a jednostek ratowniczych, które mogą być w tym czasie zaangażowane w różne akcje ratownicze (nie tylko spowodowane zegarkiem), jest ile jest.
Apple Watch wykrywa upadek przy solidnym uderzeniu więc dość ciężko o fałszywe zgłoszenie. Zanim wyśle powiadomienie do służb i bliskich to wyświetla o tym informację i daje czas na zatrzymanie zgłoszenia (sygnalizuje też to wibracjami i dźwiękiem). Tak więc zgłoszenie idzie gdy ktoś po upadku jest w takim stanie, że nie jest w stanie kliknąć na zegarku “to nie był upadek”.