Puszcza Kampinoska zielonymi płucami Warszawy?

Sporo pisze się ostatnio w prasie o zanieczyszczeniu powietrza w Polsce – generalnie, że pod tym względem jesteśmy w niechlubnej czołówce Europy. A jak sprawa wygląda w przypadku Puszczy Kampinoskiej, zwanej niekiedy zielonymi płucami Warszawy.

Odpowiedź przynosi najnowszy raport Wojewódzkiej Inspekcji Ochrony Środowiska w Warszawie, w którym uwzględniono m.in. pomiary na stacji w Granicy, w gminie Kampinos. W dużym uproszczeniu można powiedzieć, że mamy tu dwie wiadomości – jedną dobrą, a drugą złą. Dobra jest taka, że wg wielu badanych wskaźników to właśnie w Puszczy Kampinoskiej jest najczystsze powietrze na Mazowszu. Dotyczy to np. stężeń związków siarki, azotu czy czadu, jak i zawartości pyłu.

Zła wiadomość jest natomiast taka, że – podobnie jak to było w poprzedniej edycji badania – wciąż zdarzają się dni, gdy w Granicy przekraczane są dopuszczalne wartości stężeń! Zaznaczmy, że mówimy tu o miejscu, które znajduje się w bezpośredniej okolicy dużego kompleksu leśnego, ponad 40 km od rogatek stolicy i w podobnej odległości od dużych zakładów przemysłowych. Lepiej więc nie myśleć, czym oddychamy w centrum Warszawy.

Oczywiście brudne powietrze w Puszczy to nie tylko zasługa stolicy czy okolicznych fabryk, ale – co jest chyba największym problemem w kraju – emisji z gospodarstw domowych, które w sporej części opalane są czym popadnie: miałem, śmieciami czy nawet oponami. Brutalnie można się o tym przekonać, jeżdżąc na rowerze przez okoliczne wioski, gdy co jakiś czas wjeżdża się w gęsty, gryzący dym z okolicznych kominów. Niestety na razie nic nie zapowiada, żeby nasi legislatorzy mieli się wziąć za ten problem. A zresztą, nawet jakby się wzięli, to kto miałby egzekwować nowe obowiązki?

Autor: Jerzy Królikowski

Dumny redaktor naczelny od 2010 roku. Miłośnik Puszczy od jeszcze dłuższego czasu. Po Kampinosie głównie biega i jeździ na rowerze

8 komentarzy do wiadomości “Puszcza Kampinoska zielonymi płucami Warszawy?

  1. Brudne powietrze w stolicy i okolicy to w dużej części spaliny samochodów. Powinno się temu przeciwdziałać promując transport alternatywny. Niestety od kilku dobrych lat jedyne poważne inwestycje w aglomeracji to te w infrastrukturę drogową, czyli zwiększające jeszcze zanieczyszczenie powietrza.

  2. Mieszkam w otulinie KPNu i sąsiedzi na przeciwko palą czym popadnie, mają sklep, więc nawet plaskitkowymi skrzynkami i śmieciami ze sklepu, nawet pampersami, bo mają małe dzieci. Dym jest kolorowy! Raz żółty, raz różowy, raz zielony. Może to i ładne ale na pewno trujące. Nikt nie wyegzekwuje nakazu ogrzewania materiałami do tego przeznaczonymi, a szkoda.

  3. nie neguję wpływu dymów powstających w piecach, tylko zwracam uwagę, że równie poważnym, jak nie większym źródłem zanieczyszczeń są samochody.
    Na ich poziom w konkretnym rejonie ma wpływ zabudowa też w aspekcie korytarzy napowietrzających. W Warszawie od nastu lat zabudowywane są korytarze napowietrzające centrum, co już zaczyna być odczuwalne w bezwietrzne dni np. latem.

  4. Mniej korków= mniej spalin.
    Inwestycje w infrastrukturę drogową powodują zmniejszenie ilości emisji spalin więc Twoja teza nie ma sensu.

  5. To jest typowa pozorna logika. Więcej dróg powoduje zwiększenie ruchu samochodowego (ludzie przesiadają się do aut), co w sumie skutkuje zwiększeniem emisji spalin. Moja teza ma sens, a Twoje równanie jest błędne, bo stosuje zbytnie uproszczenie.

  6. u mnie też jedni sąsiedzi palą śmieci. Sąsiedzi od pokoleń. Wiem, że im się nie nie przelewa. Próbowałem rozmawiać, ale nic to nie daje, wypierają się, bagatelizują. Nie chcę psuć sąsiedzkich relacji i napuszczać na nich policję, szczególnie że wątpię w skuteczność interwencji. Ktoś, coś…?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *