Zapewne wielu z Was o tym już słyszało. Tak się akurat złożyło, że ja dopiero teraz dowiedziałem się o tym zjawisku, więc czym prędzej przelewam je na cyfrowy papier “ku pamięci”.
Duchna droga to chyba jedno z wielu bardziej owianych legend miejsc w Puszczy Kampinoskiej – ile osób tyle opinii na jej temat. Pogłoski mówią, że straszyć zaczęło tam po II wojnie światowej, gdy niemieccy żołnierze brutalnie wymordowali w tych okolicach naszych (inni mówią, że chodzi tu o zakonnice). Od tego momentu mieszkańcy doświadczali tam dziwnych rzeczy:
- Po zapadnięciu zmroku na drodze i w jej otoczeniu pojawiają się migoczące, białe światełka. Jest to zjawisko naturalne na obszarach podmokłych, ale Duchna droga leży na suchym, piaszczystym terenie.
- W dwóch miejscach na drodze można poczuć niezidentyfikowany, ale przyjemny zapach. Fale zapachowe powtarzają się co kilkadziesiąt sekund.
- W dwóch innych miejscach rosną brzozy o mocno powykręcanych pniach (to akurat prawda); według radiestetów świadczy to o występowaniu ujemnego promieniowania ziemskiego (fizycy zapewne zwijają się teraz ze śmiechu).
- Tajemnicza radiacja powoduje zniszczenie sprzętu elektronicznego, przez krótkofalówki można odebrać nie wiadomo skąd jakieś sygnały.
- Zdarza się także prześwietlenie błony fotograficznej w aparacie.
- Na drodze można ponoć spotkać po zmroku widmowe postacie: jeźdźców na koniach, żołnierzy, kobietę z wielkim, czarnym psem bez głowy, ale także mnicha i zakonnice.
- Słyszalne odgłosy maszerującego wojska, metaliczny szczęk broni lub oddalające się postacie.
- Gasną motocykle i skutery (brak iskry).
W internecie można znaleźć sporo relacji z tego miejsca. Generalnie można je streścić tak, że najbardziej straszy sama legenda. Las “żyje” także nocą, nikogo nie powinny więc dziwić szmery i trzaski. No ale, jak się ma w głowie takie opowieści, to z pewnością ciarki przechodzą!
No i najważniejsze pytanie – gdzie ta droga? Z Lasek kierujemy się ulicą Brzozową w kierunku Sierakowa (w KPN ścieżka ta funkcjonuje jako Droga Łączniczek AK), mijamy zakład dla ociemniałych, wchodzimy w las i dochodzimy do znaku informującego nas o drodze pożarowej 49. Tam skręcamy w lewo i już jesteśmy na Duchnej Drodze!
Hejka,
Mieszkałam w dzieciństwie w Puszczy Kampinoskiej.Rodzice wyprowadzili sie teraz w 2013.
Faktycznie sa tam co najmniej dziwne miejsca. Miejsc gdzie "straszy" tez pare jest.
Pozdr.A
A gdzie jeszcze straszy wg Ciebie :)?
Znam tę drogę z opowiadań. Podobno pod koniec lat 70-tych znaleziono przy niej powieszonego człowieka który był całkowicie nagi i miał na ciele okropne rany. Usłyszałem to od jednego, starego mieszkańca Sierakowa. Zresztą miejscowi nieraz mówią ciekawe rzeczy o tej drodze.
Polecam w nocy porobić fotki w rejonie palmir,wgrać na komputer i się dobrze przyjrzeć!
W razie jakichkolwiek informacji na temat zjawisk paranormalnych które zachodziły/mogą zachodzić w Puszczy Kampinowskiej, proszę o niezwłoczny kontakt.
https://www.facebook.com/slavic.ghost.hunters
A może masz jakieś materiały którymi mógłbyś się podzielić? Znalezione w internecie lub wykonane samodzielnie? Zaciekawiłeś mnie
Jakiś czas temu zbierałem zioła w lesie i zobaczyłem coś dziwnego. Mianowicie trzy szare ludziki w kombinezonach nurków. Niestety znikły jakby miały jakiś kamuflaż. Rzuciłem siatki i uciekłem czym prędzej. Było to około godziny 14 przy drodze na Palmiry. Czy to były duchy?
jeden problem jest taki, że zgodnie z regulaminem na terenie KPN nieozna przebywać po zmierzchu. No chyba, że za rejon Palmir( tak, tak to nazwa własna i piszemy ja z wielkiej litery) uznamy drogę publiczną Palmiry-Truskaw…
Od dzieciństwa mieszkam w Izabelinie a jest to ponad pół wieku, cały czas uprawiam regularni turystkę rowerową i znam te okolice jak własną kieszeń ale miałem na Dusznej Drodze takie zdażenie że jako agnostyk z wykształcenia inżynier nie jestem w stanie tego wytłumaczyć, bojący też nie jestem, lepiej to miejsce omijajcie. Lekko się spietrałem, od tej pory (25 lat) omijamto miejsce.
Ciekawe..opowiedz co się stało
a coś więcej?
Ja w Izabelinie zawsze spędzałem wakacje, teraz tu mieszkam. Łaziłem po tej drodze setki razy, i nikt nigdy nie mówił że tam straszy. Po mojemu to jakież bajki… Nocą łaziłem tam też
Zgadza się. Też polecam!
Są ludzie którzy totalnie są nie wrażliwi na zjawiska paranormalne. Przykładowo mój szwagier jest totalnie nie wrażliwi na zjawiska paranormalne. Ja mieszkam w Irlandii.Podczas mego pierwszego(jako 14-latek) pobytu tu mieszkałem w nawiedzonym domu.Wynajął go mój Tata. Wkrótce zamieszkała tam moja siostra i moja Babcia.Słyszałem od nich że ten dom jest nawiedzony ale ja się z tego śmiałem. nie wierzyłem w to. A pierwszej nocy kiedy zasypiałem usłyszałem ciężkie kroki po schodach. Wyszedłem więć na schody i zapaliłem światło lecz nikogo nie było. Wróciłem więc do łóżna i nagle słysze jak ktoś biega po schodach.Wyszedłem ponownie lecz nikogo tam nie było.Kiedy indziej w nocy pojawiał się na schodach smród rozkładających się zwłok.I nie wiem czemu coś mnie ciągneło do komórki pod schodami. Później poznałem historie tego domu. Dowiedziałem się że kiedyś mieszkała para starszych zamożnych ludzi.Pewnego dnia do ich domu wparowali bandyci by ograbić ten dom. Mężyczne zastrzelili kiedy uciekał po schodach poczym ciało schowali do komórki pod schodami.Cała sprawa wyszła na jaw kiedy te starsza para przestała się kontaktować z okolicznymi mieszkańcami a z domu zaczeło śmierdzieć. W końcu wparowała tam GARDA (Garda to policja Irlandzka). Na schodach znaleziono rozkładające się zwłoki mężczyzny a na piętrze w sypialni zwłoki kobiety.Innym razem moja Babcia usłyszała w nocy w tym domu krzyk mężczyzny.Krzyczał : ,,Gerda, wake up!'' Natychmiast powiedziała o tym mojemu Tacie. Na zajutrz mój Tata zapytał się sąsiada jak miała na imie kobieta której ciało znaleziono w tym domu a on odpowiedział że miała na imie Gerda.Ogólnie w tym czasie przyjechała do tego domu moja druga siostra ze swoi mężęm i synem. przyjechali na wakacje . I pewnego razu kiedy została sama w tym domu usłyszała cięzkie kroki po schodach i chwile później że ktoś wchodzi do jedenej z sypialni i zatrzaskuje za sobą drzwi. Myslała że ktoś robi sobie z niej żart więc poszła sprawdzić ale jak się okazało nikogo w domu nie było.Innym razem jej syn(który miał wtedy około 3 lat) bawił się w salonie na podłodze i nagle zagląda do pod mebel.(nie wiem jak określić ten mebel było to coś w rodzaju sofy. Drewniay mebel do siedzenie pod którym była przestrzeń na pół metra ) więc synek mojej siostry bawi się w pobliżu tego mebla i nagle zagląda po ten mebel i krzyczy do mojej mamy : ,,Baba patrz pan!'' Moja Mama zagląda pod ten mebel i mówi ,,Filipku(Tak ma na imie synek mojej siostry) tam nie ma żadnego pana." a on dalej krzyczy ,,Baba tam jest pan!"szczerze mówiąc wszystki nam się zrobiło zimno. Innym razem mój Tata był w kuchni (w tym domu) i nagle poczuł że ktoś kładzie mu reke na na ramieniu. Myślał że to moja Babcia a kiedy się odwrócił nikogo w kuchni nie było.Spędziłem w tym domu 42 dni i nigdy bym już więcej do niego nie wrócił.Z ze wszystkich osób które były w tym domu jedynie mój szwagier nie doznał w nim żadnych zjawisk paranormalnych.
To bardzo ciekawe i smutne,że te dusze po przjściach nadal cierpią…ale jednocześnie napawa to ogromnym optymizmem….że istnieje życie po “drugiej stronie lustra..”
Fajna historia, ale skąd ty wiesz jak śmierdzą rozkładające się zwłoki xd
Mieszkałam w Izabelinie 3 lata. Piękne miejsce, ale to chyba najgorszy okres z mojego zycia. W moim miejscu zamieszkania działy się dziwne rzeczy, w ogrodzie sądząc kwiatki znalazłam ludzką szczękę.
mieszkam w izabelinie od kilku lat, jestem harcerzem, więc w lesie przebywam często i chętnie. Byłem na Duchnej drodze w dzień, w nocy itd. Często mamy zbiórki w lesie a prawie zawsze w okolicach tej drogi albo na niej samej. Jeżeli mam być szczery to nigdy nic dziwnego mi ani moim kolegom i koleżankom z drużyny nic dziwnego ani niepokojącego się nie zdarzyło. jak nie wierzycie przekonajcie się sami. 😀
Ciało mężczyzny schowali do komórki ! A garda znalazła gnijące szczątki mężczyzny na schodach! To jest dopiero dziwne jakieś duchu je teleportowały?
W latach 1982-83 chodziłem z Janówka ( teren wojskowy )do cmentarza Palmiry. Często późno w nocy, tak że nic nie było widać… butem się wyczuwało brzegi drogi… Nocowałem sam w lesie całymi tygodniami na obiekcie w Janówku ( obecnie rozebrany prawie całkowicie ) i nic tam nie straszyło. Las żyje własnym życiem więc słychać wiele odgłosów ale kiedy się las kocha to on was ochroni przed złem.
https://www.youtube.com/watch?v=BKWOnEmLcq0
Film o nawiedzonej Duchnej Drodze;
https://youtu.be/FqaW9Y0c6wU
.Wszystko dzięki temu wspaniałemu człowiekowi, zwanemu dr Agbazarą, wspaniałemu czaru rzucającemu we mnie radość, pomagając mi przywrócić mego kochanka, który zerwał ze mną Cztery miesiące temu, ale teraz ze mną przy pomocy dr Agbazary, wielkiego zaklęcia miłosnego odlewnik. Wszystkim dzięki niemu możesz również skontaktować się z nim o pomoc, jeśli potrzebujesz go w czasach kłopotów poprzez: ( agbazara@gmail. com ) możesz również Whatsapp na ten numer +2348104102662
W Izabelinie bywałem często, jako dzieciak sam tam mieszkałem, potem spędzałem połowę wakacji u ciotki, a jeszcze potem regularnie bywałem u siostry ciotecznej. Zbierając grzyby (wiem, to nielegalne, ale miejscowi stale to robią) puszczę poznałem dość dobrze.
Ponad dziesięć lat temu wybrałem się z siostrą i chrześnicą na grzyby pod Górę Ojca, a konkretnie nieco na zachód od samej Góry. Wracając przekroczyliśmy drogę z Lasek do Sierakowa. Jakoś tak się nieco rozeszliśmy i dziewczyny zniknęły gdzieś w dąbkach. Nagle zrobiło się jakoś cicho, ucichło szczekanie psów, a ja straciłem orientację i kompletnie zgłupiałem, totalne zaćmienie. Siostra z chrześnicą nie odpowiadały na kilka moich zawołań. Wpadłem w małą panikę. Opanowałem nerwy i wiedziałem, że muszę iść na południe. Z lasu wyszedłem koło cmentarza wojskowego w Laskach, musiałem po lewej minąć Zakład dla Niewidomych, a po prawej Dyrekcję KPN, ale emocje chyba tak mnie trzymały, że nie rozpoznałem tych miejsc.
Nigdy nic takiego mi się wcześniej nie przytrafiło. Po powrocie do domu dowiedziałem się, że dziewczyny mnie wołały, ale skoro nie odpowiadałem, to pomyślały, że poszedłem sam do domu. Jestem natomiast pewien, że ja żadnego wołania nie słyszałem. Na szczęście dzień był słoneczny i rozpoznałem właściwy kierunek dzięki słońcu.
Gdybym pomylił kierunki, to najwyżej doszedłbym do ul. Sierakowskiej lub do samego Sierakowa. Myślę, że nie byłbym też na tyle zamotany, by przekroczyć Drogę Łączniczek AK i pójść w kierunku Dziekanowa czy Sadowej. W sumie zgubiłem się tam, gdzie nigdy nie powinienem się zgubić.
Kiedyś odpoczywałem leżąc na trawie obok Posady Cisowe i usłyszałem coś jakby fragmenty rozmowy (byłem trzeźwy, na pewno nikogo w okolicy nie było).
Byłem i nic nie widziałem bo byłem w innym lesie chyba w Puszczy Knyszynskiej i wtedy mnie przeniosło do Puszczy Kampinoskiej gdzie też byłem i wtedy byłem i tu i tam i tu tez. Będę często tu i tam gdzyz to mnie kręci. Zbierałem chrust w innym lesie i wtedy ten chrust mnie przeniosło do Puszczy Piskiej tam też była droga duchna. I tak od tego już chrust straszyć może tu i tu i tu.
Jesteś niesamowity.
Chrust jest mocny gdyż daje żar który to daje popiół i diament. Akcja z droga duchna jest taka że to kampania wyborcza partii Platforma Sprawiedliwości. Startuje z jej list w okręgu Duchna Droga pozycja nr 1. Obiecuję sprowadzenie wielu duchów jeśli mnie wybierzecie.
Obecnie jest 2019r, jednak ja niedawno wybrałam się do puszczy Kampinowskjej, a tak dokładnie na duchną drogę, byłam tam wraz z moim chłopakiem, chciałam mu udowodnić iż istnieją zjawiska paranienormalne.
Byliśmy tam o 21, co było świetną wieścią bo było już ciemno.
Szliśmy ścieżką, mój chłopak był przerażony, gdy przy drzewach pojawiały się białe światła.
Jednak zrobiłam coś co nigdy nie powinno mieć mjejsca, mój chłopak szedł z przodu, a ja nagle poczułam piękny waniliowy zapach, nie umiałam się oprzeć, weszłam pomiędzy drzewa, gdy zapach się ulotnił, miałam już wracać, gdy znów poczułam zapach, ruszyłam w głąb lasu, miałam gdzieś intuicje która nakazywała mi wracać, chciałam wiedzieć co to mogło być. Nagle zapach ustał, a ja byłam gdzieś w środku puszczy, bałam się… Zaczełam krzyczeć: ANTEK! RATUJ!!
na szczęście nie oddaliłam się za daleko bo usłyszałam krzyki mojego ukochanego, po jakimś czasie się odnalazłam. Nie chciałam dalej iść, wracaliśmy do auta, słyszeliśmy odgłos oficerem stąpających po ziemi, ale szczerze nas to nie obchodziło, gdy doszliśmy do auta bez badania wsiedliśmy i wyjwchaliśmy z puszczy. Obiecuje że tam nie wrócę nigdy… Innym też to radze, możecie nie mieć tyle szczęścia
A chrust widziałaś? To ja ten chrust teleportowalem z Puszczy Piskiej. I serek waniliowy zostawiłem otwarty tam, pewnie stąd ten zapach
Wszystko pięknie, tylko to nie jest droga pożarowa nr 49. Ona idzie nieco inaczej. Krótko mówiąc na mapce Duchna Droga jest dobrze zaznaczona, ale źle podpisana jako droga pożarowa. Najlepszy jest filmik na YT o “obalaniu mitów” nt. Duchnej Drogi, a goście właśnie poszli drogą pożarową i wyszli koło Dyrekcji KPN, czyli z wyjątkiem malutkiego skrawka na rozstaju dróg nawet nie byli na Duchnej 😀 Grunt, że w swoim mniemaniu “obalili mity” 😉
Racja, na mapce Duchna Droga jest oznaczona właściwie, natomiast droga pożarowa nr 49 jest na lewo od niej. Krótko mówiąc, Duchna Droga to nie jest droga pożarowa nr 49.
Racja, na mapce Duchna Droga jest oznaczona właściwie, natomiast droga pożarowa nr 49 jest na lewo od niej. Duchna Droga to NIE JEST droga pożarowa nr 49.
przemieszczałem się często obecną drogą Łączniczek AK od Lasek do Sierakowa gdzie mieszkali moi dziadkowie z reguły to przejazdy samochodem jeszcze w ubiegłym wieku i pamiętam że zawsze moja mama mówiła że tu straszy a chodziło konkretnie o okolice skrzyżowania drogi Duchnej z drogą Łączniczek była tam taka stara sosna i na tej sośnie jeszcze do końca lat 60 XX wieku wisiała kapliczka z jakąś figórka nie pamiętam czyją i to straszenie było związane z tą figórką którą tam umieszczono ale nie pamiątam dlaczego i kto ją tam powiesił. Po jakimś czasie figórka znikła, p ewnie zbutwiała i spadła a drzewo też zostało wycięte / tak myślę/ i tyle było by w tym temacie
Brednie. Po pierwsze są świetliki. Po drugie od 20 lat błon fotograficznych się nie używa, ok. od 15 lat. Po trzecie ta droga jest na samym skraju lasu. 200-300 metrów od zabudowań. Po czwarte wg. fachowców tej drogi nie ma. Bo jeśli to nie jest pożarowa 49 to innej tam nie ma. Zwykły fejk. Dodam iż 2x byłem w nocy w lesie otoczony warchlakami i prychającymi lochami. nie czułem się zagrożony choć lochy były 2 metry ode mnie a warchlaki chodziły mi obok nóg. Strach ma wielkie oczy. W nocy wyobraźnia podpowiada nam różne scenariusze.
Jak nie wiesz co piszesz to nie pisz. Błon fotograficznych używa się z powrotem coraz więcej. Kupuję je regularnie na allegro. Wielu moich znajomych też. Po drugie, jest droga zwana “Duchną drogą” i jest Droga pożarowa nr 49. Zmień więc “fachowców”.
Znowu powracam na wiosnę. Nowy chrust będzie wkrótce znowu straszył na duchnej drodze. I nie jest to droga ppoż nr 49. To tylko portal do wejścia na właściwą duchną drogę. Ale wstęp na nią mają tylko wybrańcy chrustu. Ja jestem najwyższym kapłanem chrustu. Mam prawo do mianowania podchrustowych i podchrusciańki. Zapraszam do zboru. Chrust naszą mocą i ciepłem.
zamknij się kretynie!!!!
Jesteś dawcą chrustu wiec zachrustuj swoje emocje, bo chrustem jesteś i w chrust się obrócisz. Tylko ja mam moce dające mi prawo do teleportacji chrustu. I już niedługo będę teleportował twoje chrustowe lico do duchnej drogi gdzie ze strachu zchruścisz się na rzadko.
Wsysam chrust. Już wkrótce będę tam umieszczał plakaty wyborcze do kampanii samorządowej. Tylko chrust naszym ogniem! Do tego zapewniam, że duchy nie odejdą z duchnej drogi.
Przybywam do Was cały i zdrowy, owocowy i wielosmakowy!
Bądźmy dawcami chrustu. Tylko on nas uchruści.. Chrust mocą mą i nadzieją. Kocham chrust i jego owoce spożywam, oddaję chrustomocz i chrustokał. Płynie we mnie chrustew czerwona i czarna. Zapraszam na. Spotkanie ze mną na Duchnej drodze 14 czerwca o 14:14
Teraz jestem szczepiony przeciwko Chrustowicy mącznej
Niech każdy sam osądzi to zdarzenie, ale coś bardzo, bardzo dziwnego przydarzył się mi i mojemu kompanowi właśnie na tej drodze w latach dziewięćdziesiątych.
Ale od początku…
Miałem wtedy około 12 lat i mieszkałem w Sierakowie, prawie na samym końcu wsi blisko drogi na Pociechę.
Naprzeciwko mieszkał mój o dwa lata młodszy kolega sąsiad, który wpadł na pomysł, żebyśmy odwiedzili jego ojca , który wtedy pracował gdzieś w Laskach. powiedział mi , że najprostsza droga od nas prowadzi właśnie od początku Sierakowa przez las takimi drogami leśnymi. Nigdy wcześniej tam nie byłem, ale zgodziłem się , że możemy zrobić sobie taką wycieczkę.
to był środek dnia, słonecznie. wtedy wydawało mi się , że tam się idzie i idzie, bo w takim wieku jest inna percepcja czas, ale fakt, dystans był spory obiektywnie. w każdym bądź razie nie zdołaliśmy dotrzeć do samych Lasek i zdecydowaliśmy zawrócić pewnie niedaleko od celu. ja byłem starszy i czułem również jakąś odpowiedzialność za młodszego kolegę mimo że to on mnie prowadził po nieznanych ścieżkach. Idąc w kierunku Lasek absolutnie nic się nie wydarzyło.
Spowrotem natomiast wracając tą samą drogą nagle stało się coś dziwnego…przed nogi na ścieżkę z lasu wyleciał i spadł…bezpiecznik. Taki stożkowaty kształt, biały, pewnie wtedy typowy, może dziś już się takich nie używa.
wywołało to we mnie duże zdziwienie, nie pamiętam czy rozmawiałem o tym z kolegą, który szedł za mną, ale poszliśmy dalej. Nie minęło chyba minuty, czy dwie, przeszliśmy może z 200,300 metrów…i znowu to samo….na ścieżkę z lasu spadł bezpiecznik!
wywołało to we mnie jakiś gwałtowny lęk, że coś jest bardzo nie tak! odrazu pomyślałem w panice, że ktoś nas śledzi i może nam zrobi jakąś krzywdę, że ktoś sobie robi jaja itd i zaczalem biec przed siebie nakazując to samo mojemu koledze. on był bardzo zdziwiony , co się dzieje , ale posłuchał mnie. Biegliśmy bardzo długo i nic się na szczęście nie działo, ale miałem okropnego stracha, bo irracjonalność sytuacji przyprawiła mnie o coś na skraju paniki.
najciekawsze jest to, że nie słyszałem absolutnie żadnych odgłosów kroków w lesie, czy jakiejś sylwetki, to był biały dzień, ładna pogoda, bezwietrznie, powiem wręcz że wtedy jak to się działo, panowała jakąś wyjątkowa cisza, jakby wszystko zamarło., ale bardzo możliwe , że po prostu w tym stanie lęku, takie odniosłem wrażenie, ciężko mi powiedzieć.
W każdym razie wróciliśmy do domu i dość szybko zapomniałem o tej sytuacji można powiedzieć na lata.
I teraz mały twist do tej historii…bo to jest ciekawe.
byłem już chyba w liceum a wiec miałem z 16 lat minimum kiedyś na jakimś przyjęciu, dwóch parkowych, znajomych mamy z dyrekcji rozmawiało na temat dziwnych zjawisk paranormalnych i w pewnej chwili użyli nazwy drogi : Duchna…pamiętam , że zaciekawiony rozmową podszedłem do nich z ekscytacją słuchając, bo przyznam że byłem fanem takich tematów od wczesnego dzieciństwa. zacząłem ich dopytywać, co to za droga o co tam się działo itd. jakież było moje zdumienie , gdy mi wytłumaczyli, że ta droga to droga między Sierakowem, a Laskami , leśna ścieżka! Wtedy spontanicznie przypomniałem sobie o tej sytuacji. Przechodziły mi ciarki po plecach. Dodam, że nigdy później już na tej drodze nie byłem. to był tylko ten jeden raz wtedy w wieku 12 lat, wtedy nie miałem zielonego pojęcia , że tam krążą jakieś legendy , że straszy itd.
daje do myślenia….