Biebrzańskie refleksje

Parki narodowe Biebrzański i Kampinoski z jednej strony są do siebie bardzo podobne, a z drugiej mocno się różnią. Tak czy inaczej po biebrzańskiej majówce uważam, że nad Wisłą można by zaimplementować kilka rozwiązań znad Biebrzy.
Zacznijmy od podobieństw: oba parki chronią przede wszystkim kompleksy bagienne powstałe w rozległej pradolinie i kontrastujące z wyraźnymi wałami wydmowymi. Oba parki wyróżnia także spora powierzchnia – Biebrzański jest największy w Polsce, a Kampinoski zajmuje pod tym względem drugie miejsce. Oba mogą się ponadto pochwalić sporą populacją łosi i awifauną.

A teraz różnice. Kampinoski park cały czas żyje pod naporem Warszawy. Rocznie odwiedza go około milion turystów, którzy mają do dyspozycji wiele szlaków pieszych i rowerowych. BPN wydaje się być bardziej elitarny. Turystów jest tu zdecydowanie mniej, a jeśli jakiś się pojawi, to z dużym prawdopodobieństwem jest to Niemiec albo Holender. Do dyspozycji jest także znacznie mniej szlaków, które poza nielicznymi wyjątkami tylko nieznacznie wkraczają w Dolinę Biebrzy.

A teraz do rzeczy… co bym zapożyczył z Biebrzy? Po pierwsze, platformy i wieże widokowe. W Kampinosie świetnie sprawiły by się np. na wydmach w okolicach Górek, albo na bagnach w okolicach obszaru ochrony ścisłej Debły. Ciekawym rozwiązaniem biebrzańskim są także kładki umożliwiające wejście w głąb bagna, choć przyznać trzeba, że i w Kampinosie takie elementy zaczynają się też pojawiać, np. na czarnym szlaku z Truskawia do cmentarza w Palmirach.

Dobrym pomysłem jest także organizowanie porannych lub wieczornych wycieczek na obserwowanie zwierzyny (nad Biebrzą dotyczy to przede wszystkim ptaków). Ich zaletą jest to, że można z nimi wyjść poza utarte szlaki, co w przypadku Kampinosu mogłoby umożliwiać np. zwiedzanie bagien w zachodniej części Puszczy. Myślę, że chętnych na takie wycieczki nie będzie brakowało.

Ale i Kampinoski Park Narodowy ma swoje mocne strony – jest tu zdecydowanie więcej szlaków, co umożliwia tworzenie wielu wariantów ciekawych wycieczek, nie ma opłat (i raczej nie będzie, bo zgodnie z prawem nie mogą nimi być objęci mieszkańcy Warszawy, czyli 90% zwiedzających albo i więcej) i jest trochę mniej represyjna polityka dla rowerów.

Tak czy inaczej, bardzo gorąco zachęcam do zwiedzenia w wolnej chwili Biebrzańskiego Parku Narodowego. Bez wątpienia to jedno z najpiękniejszych i najdzikszych miejsc w Polsce. A jeśli nie wierzycie, to zapraszam do galerii.

Autor: Jerzy Królikowski

Dumny redaktor naczelny od 2010 roku. Miłośnik Puszczy od jeszcze dłuższego czasu. Po Kampinosie głównie biega i jeździ na rowerze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *