Aż 9 pożarów w jeden dzień – to bilans dla Kampinoskiego Parku Narodowego z 23 kwietnia. Swoje zrobił silny wiatr i mocno przesuszony las, ale z pewnością nie obyło się też bez udziału człowieka.
Największy okazał się pożar w Górkach. Ogień strawił tu 15 ha lasu – do jego gaszenia zadysponowano 20 wozów i 80 strażaków. Akcja trwała kilkanaście godzin i utrudniał ją mocny wiatr oraz fakt, że ogień rozprzestrzeniał się po wierzchołkach drzew, a nie – jak to zwykle bywa – po podłożu.
Drugi groźny pożar wybuchł w Laskach, w pobliżu zabudowań. Paliło się także w Truskawiu. Tu – jak informuje Urząd Gminy Izabelin – powodem było zerwanie linii średniego napięcia. Akcja strażacka toczyła się ponadto koło Granicy w gminie Kampinos – tu akcja trwała 4 godziny. Pożar wybuchł także w okolicy Zaborowa oraz Wólki Smolanej koło Brochowa.
Jak podsumowuje dyrektor KPN Mirosław Markowski w rozmowie z „Gazetą Stołeczną”, łącznie w 9 pożarach spłonęło 17 ha lasu. To sporo, choć i tak nic w porównaniu z oddalonym o kilkadziesiąt kilometrów na północ Cieksynem, gdzie tego samego dnia spaliło się aż 45 ha!
Ogień widać nawet z kosmosu
Ze zdjęć opublikowanych na facebookowym profilu „Polska z Sentinela” można się przekonać, że skutki pożarów widać nawet z kosmosu. Nadmienić należy, że zdjęcia są tu nieco podrasowane –widoczny na nich czerwony kolor to w rzeczywistości nie ogień, ale podwyższona temperatura.
Lokalizację części pożarów w Puszczy Kampinoskiej zarejestrowały także satelitarne sensory MODIS. Poniższą mapę w interaktywnej wersji można przeglądać w prowadzonym przez NASA serwisie FIRMS.
Lepiej nie będzie
Niestety, podobne sytuacje mogą się w najbliższych dniach powtarzać. Temperatura ma bowiem rosnąć, a w prognozach na najbliższe dni nie ma słowa o większych opadach. W Puszczy Kampinoskiej i okolicach warto więc zachować szczególną ostrożność – nie palić papierosów, nie zostawiać szkła, nie rozpalać ognisk czy grilla (nawet w miejscach do tego przeznaczonych, jak polany rekreacyjne). Bacznie obserwujmy też ślady ewentualnego dymu. Jeśli go zobaczymy, dzwońmy na 112 oraz do KPN-u.
Nie retencjonujemy wody, mamy przestarzałe systemy retencyjne. Projektowano je w czasach, kiedy były roztopy i trzeba było usuwać wodę z pól. A więc sytacja zmieniła się radykalnie. Bez gruntownej przebudowy całości systemu wiele nie zdziałamy. Miejscowe działania na terenie KPN trochę pomogą, ale to przysłowiowa kropla w morzu.
Dużo można załatwić działaniami z pozoru małymi: np. wymóg budowy zbiorników retencyjnych przy budynkach jednorodzinnych.