Na kampinoskich szlakach leży już 10-30 cm, praktycznie nie sposób znaleźć miejsce, gdzie widać grunt (no, może tylko tam, gdzie dziki szukają jedzenia:) ). To sprawiło, że w ten weekend w Puszczy Kampinoskiej zaroiło się od ludzi z nartami biegowymi. Szczerze przyznam, że jeszcze nie pamiętam, żeby było ich tyle. Jak dla mnie super, że jak jest mróz, to ludzie nie siedzą w domach, tylko chcą się poruszać. Podejrzewam, że wkrótce zobaczymy ciekawe efekty tej popularyzacji nart biegowych w Kampinosie – np. zawody czy wypożyczalnie.
A przy okazji za pośrednictwem tej strony przekażę apel pewnej fanki nart biegowych: jeśli nie musimy, starajmy się na szlakach nie zadeptywać charakterystycznych podwójnych śladów po nartach. Szlaki w Puszczy Kampinoskiej są na ogół na tyle szerokie, że dla każdego starczy miejsca.
Co do sporej ilości śniegu, to chyba już teraz można z dużym prawdopodobieństwem stwierdzić, że jak cały ten biały puch stopnieje, to wiosną będziemy mieli bardzo dużo wody na bagnach. Nic tylko szykować kalosze… i aparaty fotograficzne :).
A na deser ciekawostka: narty biegowe w Puszczy Kampinoskiej to nic dziwnego. Ale snowboard? Też można! Zauważyłem dziś w okolicach Nadłuża (przyst. autobusowy „Treny”) samochód holujący po szlaku rowerowym snowboardzistę. Chwilę wcześniej widziałem, jak w podobny sposób zabawiała się grupka dzieci na sankach holowana przez samochód terenowy swoich rodziców. Cóż… załamuję ręce i nie mam ochoty tego komentować. Tylko jak będzie tragedia, to proszę nie mieć pretensji do drzew.