Komunikat mazowieckiego Sanepidu spowodował w ostatnich dniach niemałe zamieszanie w lokalnych mediach. Instytucja ta nie tylko przypomniała, że właśnie z zimowego snu budzą się kleszcze, ale przestrzegła, że jest ich szczególnie dużo (więcej niż w poprzednich latach) w okolicach Warszawy, w tym w Puszczy Kampinoskiej oraz Lesie Bemowskim. Sanepid ostrzega ponadto, że w tym roku na przenoszoną przez te zwierzęta boreliozę zachorowało 75 osób… tylko w stolicy i okolicach.
Jak bumerang wraca więc pytanie, czy kleszczy w Puszczy jest faktycznie dużo i jak się przed nimi chronić? Mogę mówić za siebie: w „Kampinosie” bywam regularnie i jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się złapać kleszcza. Z drugiej strony zupełnie inne doświadczenie mają właściciele czworonogów, którzy puszczają swe pociechy, a te wbiegają w chaszcze.
Wniosek z tego jest prosty: lepiej trzymać się szlaków – to chyba najprostszy i najskuteczniejszy sposób na kleszcza. Są oczywiście inne: różnego sortu repelenty, wkładanie nogawek w skarpety, zakładanie długich spodni i koszul z długim rękawem, dokładne mycie oraz oglądanie ciała po powrocie z lasu…
Jeśli mieliście jakieś spotkania z kampinoskimi kleszczami lub też znacie inne sposoby, by tego spotkania uniknąć, dajcie znać w komentarzach.
Mieszkam tu 35 lat . Jeżdżę przez ten cały czas rowerem po puszczy i nigdy nie miałam spotkania z kleszczem … moja kotka na osiemnaście lat swojego życia miała na sobie raz ! Więc może SPOKO z tymi kleszczami … , a jeżeli już to myślę , że jest tyle odstraszaczy , że nie ma się co na zapas martwić .
W puszczy jako takiej kleszczy nie spotkałem ale na łąkach otuliny nieprawdopodobne ilości. Np. Adamówek, Sowia Wola, Dębina.
W tym roku psy łapią kleszcze już od lutego, niestety większość odstraszaczy dostępnych na rynku nie działa.
Biegam z psem po Kampinosie. Pies na smyczy.Unikamy krzaków. Tylko po szlakach. I jak na razie udało się uniknąć kleszcza.
To ja mam inne doświadczenie, z psów i kotów zdejmuję średnio kilka tygodniowo mimo iż były zakropelkowane. W zeszłym roku kilka szt. zdejmowanych z siebie lub kogoś z rodziny i w tym roku też się już zaczęły. Może dla turystów idących szlakiem nie ma zagrożenia, lecz dla nas tam mieszkających i uprawiających ziemię takie zagrożenie jest i to w okolicach łąk bardzo duże.
Potwierdzam, na łąkach kleszczy jest zatrzęsienie, niestety. U nas działa jedynie Bravecto i krótkie strzyżenie, bo pies zabezpieczony tabletką, ale paskudy przełażą na ludzi w domu 🙁 a dzięki specyfikowi i krótkiej sierści udaje nam się nad tym zapanować.
Mieliśmy już w domu boreliozę więc jesteśmy ostrożni.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
A ja mam pytanie, bo faktycznie ile razy jestem na działce w Jesionce tyle razy znajduje na sobie kleszcza. Kiedyś były robione opryski na lasy i kleszczy było zdecydowanie mniej. Może skoro jest taka plaga, przydałoby się zrobić takie opryski w miejscach szczegolnie narazonych? Nie wierze, że nie ma środków, które mogłyby sobie poradzić z kleszczami. Można robić odstrzał dzików, dlaczego nie zrobić oprysków na kleszcze?
Odpowiednie usunięcie kleszcza minimalizuje ryzyko zakażenia chorobami, ale i tak zawsze warto się przebadać.