Postanowieniem dyrektora Kampinoskiego Parku Narodowego obszarowi ochrony ścisłej „Granica” zostało nadane imię Witolda Jana Kowalczewskiego – nadleśniczego Nadleśnictwa Kampinos w okresie od 2 czerwca 1942 roku do 28 lutego 1945 roku, podporucznika Armii Krajowej ps. „Bohusz” oraz „Szwarc”.
Postanowienie wchodzi w życie w dniu 16 stycznia 2014 r. w 55 rocznicę utworzenia Kampinoskiego Parku Narodowego. Dodajmy, że OOŚ „Granica” to jeden z cenniejszych przyrodniczo obszarów KPN-u. To właśnie tam w latach 30. XX wieku założono jeden z pierwszych rezerwatów przyrody w Puszczy Kampinoskiej.
Życiorys Witolda Jana Kowalczewskiego zaczerpnięty ze strony KPN-u
Mgr inż. Witold Jan Kowalczewski urodził się 5 lipca 1900 r. w Zgierzu w rodzinie inteligenckiej, jako syn Albina Wojciecha i Jadwigi z Modlińskich. W 1918 r. podjął studia w Wyższej Szkole Lasowej we Lwowie, gdzie jako student – ochotnik wstąpił 2 listopada do Wojska Polskiego. W listopadzie 1918 r. jako orlę lwowskie, będąc celowniczym karabinu maszynowego, dzielnie, bohatersko bronił Lwowa przed Ukraińcami. 21 listopada 1918 r. został ciężko ranny i na podstawie decyzji lekarskiej z 5 lipca 1921 r. zwolniony z wojska jako inwalida wojenny z 60% utratą zdrowia. Za obronę Lwowa otrzymał Krzyż Walecznych (1921r.), Krzyż Obrony Lwowa z legitymacją nr 301 oraz Medal (1933 r.) i Krzyż (1938 r.) Niepodległości.
W latach 1921 – 1925 studiował na Wydziale Leśnym Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie, gdzie 24 czerwca 1925 r. uzyskał dyplom inżyniera leśnika.
Pracę zawodową rozpoczął w drugiej połowie 1925 r. w dobrach Jadowskich k. Sulejowa, następnie pracował w Nadleśnictwie Olsztyn (pow. częstochowski), w nadleśnictwie Grodzisko w Zagórzu i jednocześnie w Szkole dla Leśniczych w Zagórzu (pow. częstochowski).
W 1928 r. zawarł związek małżeński z Marią Mirosławą Jasnorzewską.
W 1931 r. został służbowo przeniesiony do Nadleśnictwa Lipno z siedzibą w Skępem. 1 kwietnia 1939 r. został nadleśniczym Nadleśnictwa Popioły w Dyrekcji Lasów Państwowych w Toruniu. Wybuch II wojny światowej i represje leśników niemieckich w nadleśnictwa Aschenorte (Popioły) spowodowały Jego ewakuację z rodziną do Warszawy, gdzie przez kilka miesięcy mając własne konie, zarabiał wożeniem drewna z lasów chojnowskich do Warszawy. 15 lutego 1940 r. został gajowym w majątku Boglewice należącym do Bersonowej. Kowalczewscy zamieszkali w folwarku Osiny i wkrótce zostali zaprzysiężeni przez Powiatową Komendę ZWZ – AK w Grójcu przyjmując pseudonimy „Bohusz” później „Szwarc”, a żona Maria Mirosława „Grażyna”. Wiosną 1941 r. Forstmeister Buseck – Busecki, który powołał Go wcześniej na leśniczego kilku majątków, zatrudnił Go jako nadleśniczego nadleśnictwa Boglewice.
2 czerwca 1942 r. inż. W. Kowalczewski objął nadleśnictwo Kampinos po przeniesionym karnie do Boglewic inż. Stanisławie Richterze – nadleśniczym Kampinosu od 1927 r. Forstmeister zapytał W. Kowalczewskiego, gdy Ten wyrażał pewne zastrzeżenia do zmiany miejsca pracy: „Co Pan woli Kampinos czy Treblinkę?” W Puszczy Kampinoskiej pracował do 28 lutego 1945 r.
Od 1 marca 1945 r. do 31 lipca 1950 r. inż. W. Kowalczewski pracował jako nadleśniczy nadleśnictwa Lidzbark, potem krótko w Centralnym Zarządzie Lasów Państwowych w Warszawie, od stycznia 1951 r. do 31 stycznia 1952 r. w Biurze Zalesień Terenów Warszawskiego Zespołu Miejskiego w Wydziale Rolnictwa i Leśnictwa Prezydium Rady Narodowej m.st. Warszawy.
Od 2 lutego 1952 r. do 31 grudnia 1965 r. pracował w Naczelnej Radzie Odbudowy m.st. Warszawy i Społecznym Funduszu Odbudowy Kraju i Stolicy. Stalinowskie represje wobec przedwojennych wykształconych leśników i AK-owców zmusiły Go do pracy poza służbą leśną.
Mgr inż. Witold Jan Kowalczewski był wybitnym leśnikiem, patriotą, bez reszty oddany Ojczyźnie i Narodowi. Kiedy trzeba było, jako orlę lwowskie bronił Lwowa. Mimo 60% utraty zdrowia w tej walce nie pobierał renty. Kształcił się i pracował samodzielnie, zarabiając uczciwie na utrzymanie własne i swojej rodziny.
W okresie II wojny światowej zarówno w Nadleśnictwie Boglewice w obwodzie „Głuszec” (pow. grójecki), jak i w Nadleśnictwie Kampinos w obwodzie AK „Skowronek” (pow. sochaczewski) należał do czołowych postaci podziemnej organizacji zbrojnej ZWZ – AK. W obwodzie „Głuszec” był organizatorem konspiracji w wielu miejscowościach, ułatwiał znalezienie pracy i mieszkania członkom konspiracji, zatrudniał na stanowiskach robotników leśnych młodzież akademicką i oficerów W.P., udostępniał budynki nadleśnictwa na szkolenia konspiracyjne (kursy podchorążych) i na drukarnię pierwszego w obwodzie konspiracyjnego tygodnika „Dzwon Polski”. Na stanowisku komendanta straży przeciwpożarowej i przeciwlotniczej zatrudnił mjr. Józefa Jodłowskiego ps. „Klon” – komendanta obwodu „Głuszec”, co ułatwiało mu poruszanie się po terenie obwodu i organizację AK-owskiej konspiracji.
W nadleśnictwie Kampinos, w lesie, w budynkach, innych obiektach (tartak Zamczysko) odbywały się konspiracyjne odprawy wysokich dowódców i komendantów AK, szkolenia podchorążych i podoficerów, znajdowały się magazyny i skrytki broni i radiostacji, ukrywano zbiegłych z niewoli jeńców radzieckich oraz partyzantów. Inż. Kowalczewski wchodził w skład Rady Kwatermistrzostwa Obwodu „Skowronek”, był dowódcą plutonu AK.
W 1943 i 1944 roku osobiście był inicjatorem i przewodnikiem w czasie rozpoznania przez dowódców AK obiektów strażnicy celnej w Cisowym i tartaku w Piaskach, które później zostały zaatakowane przez oddziały AK. W 1944 r. zorganizował rozpoznanie rozmieszczenia baterii artylerii przeciwlotniczej przy drodze Kampinos-Paprotnia, radiostacji niemieckiej i lotniska w Teresinie.
W nadleśnictwie Kampinos zatrudniano ok. 680 robotników, gdy legalna ilość etatów robotniczych wynosiła 80. Fikcyjne zatrudnienie kilkuset osób chroniło ich przed niemieckimi represjami. Nadleśniczy potrafił załatwić dla robotników dodatkowe przydziały żywności, a dla budowniczych kolejki leśnej zapłatę za pracę w postaci żywności i zgodę na jej przewóz do Nadleśnictwa przez kordon wojskowy otaczający Puszczę. Ułatwiało to przewóz dodatkowego zaopatrzenia dla grupy AK „Kampinos” organizowanego w obwodzie „Skowronek”. W latach 1943 – 1944 skutecznie bronił swoich pracowników, miejscową ludność i powstańców po bitwie pod Jaktorowem, którzy schronili się w Puszczy przed aresztowaniami, wywózką na przymusowe roboty do Niemiec, do obozów koncentracyjnych, do kazamatów Fortu III w Pomiechówku, skąd niewielu wychodziło z życiem, czy rozstrzelaniem na miejscu. Po Powstaniu Warszawskim w jego domu mieszkało około 30 osób, a ok. 50 partyzantom ukrywającym się w Puszczy zapewniał nocą wyżywienie, a także cywilne ubrania i kenkarty, umożliwiając im wyjście z pacyfikowanej po powstaniu Puszczy.
Po upadku Powstania Warszawskiego organizował także zaopatrzenie w opał dla mieszkańców Warszawy i szpitali powstańczych rozmieszczonych w majątkach ziemskich.
W okresie II wojny światowej inż. Witold Kowalczewski pracując na stanowisku nadleśniczego Nadleśnictwa Kampinos umożliwił setkom osób przeżycie okupacji niemieckiej, a zapewne dziesiątkom uratował życie. W Jego domu w Granicy czas wojny przeżyli m.in. doc. Jerzy Jasnorzewski – geodeta, uczestnik polskiej wyprawy na Spitsbergen w 1957 r., Krzysztof Jażdżewski – przyszły biolog, profesor, rektor Uniwersytetu Łódzkiego, Kazimierz Dobrowolski – przyszły biolog, profesor, rektor Uniwersytetu Warszawskiego, dyrektor Instytutu Ekologii PAN, wiceminister środowiska – główny konserwator przyrody
Z całej siły bronił zasobów przyrodniczych Puszczy Kampinoskiej, na różne sposoby ograniczał rabunkowy wyrąb lasu. Ochronił m.in. drzewostan utworzonego w 1936 r. rezerwatu przyrody „Granica”, który na polecenie Niemców miał być wycięty. Nadleśniczemu udało się w zamian dostarczyć drewno z innych drzewostanów. W dystrykcie warszawskim Niemcy wycięli w czasie wojny ok. ośmiokrotnie więcej drewna niż pozwalały na to racjonalne podstawy przyrodnicze. W nadleśnictwie Kampinos przekroczenie planów pozyskania wyniosło 4,5 raza. Jest to niewątpliwie zasługa nadleśniczego i kierowanej przez niego załogi pracowniczej Nadleśnictwa, która zakonspirowana w szeregach Armii Krajowej chroniła Puszczę, ofiarnie pracowała na rzecz miejscowej ludności, partyzantów i wszystkich potrzebujących pomocy.
W okresie okupacji Witold Kowalczewski był aresztowany i przesłuchiwany przez żandarmów niemieckich. W tym czasie jego domu i rodziny pilnowało 25 żołnierzy RONA. Kierownik Urzędu Pracy (Arbeitsamtu) Knohl podczas żądania wydania aresztowanych robotników leśnych, naubliżał nadleśniczemu Kowalczewskiemu i strzelił mu pod nogi z rewolweru.
1 kwietnia 1945 r. radziecki Komendant Wojenny w Kampinosie aresztował Kowalczewskiego, który przez 2 miesiące w wiezieniu Urzędu Bezpieczeństwa w Sochaczewie był przesłuchiwany i bity. Wiadomość o aresztowaniu inż. Kowalczewskiego poruszyła pracowników Nadleśnictwa, okolicznych mieszkańców i ich organizacje. Do Urzędu Bezpieczeństwa w Sochaczewie w sprawie Jego uwolnienia wysłano wiele podań, petycji i memoriałów indywidualnych, grupowych i organizacji Stronnictwa Ludowego w Kampinosie. W wystąpieniach tych podnoszono jego wybitne zasługi w obronie ludności i polskiego majątku leśnego przed niemieckim okupantem, a także prawość, sprawiedliwość, szlachetność, bezinteresowność w niesieniu pomocy czy bezkompromisowość w walce z wrogiem.
W latach pięćdziesiątych XX wieku, w latach stalinizmu, co jakiś czas nadleśniczy, a wówczas już pracownik Naczelnej Rady Odbudowy Stolicy Witold Kowalczewski musiał meldować się w Urzędzie Bezpieczeństwa na ul. Sierakowskiego w Warszawie, gdzie za wszelką cenę chciano zmusić Go do przyznania się do przynależności do Armii Krajowej.
Mgr inż. Witold Jan Kowalczewski wszechstronnie zasłużył się dla niepodległości, polskiej przyrody i społeczeństwa. Po okresie różnych represji i krzywd został doceniony za postawę i wybitną pracę, co znalazło swój wyraz w nagrodach Naczelnej Rady Odbudowy Stolicy, srebrnym medalu za zasługi dla łowiectwa, a także w odznaczeniu Go Złotym Krzyżem Zasługi i Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Witold Kowalczewski należał do organizacji zawodowych leśników, Polskiego Związku Łowieckiego i Związku Inwalidów Wojennych.
Miał trzech synów.
Zmarł 23 kwietnia 1974 r. w Warszawie. Jest pochowany na Starych Powązkach.
Nadleśniczy Witold Jan Kowalczewski w sposób wybitny zasłużył się dla Puszczy Kampinoskiej w czasach tragicznej okupacji niemieckiej Polski. Jego imię zasługuje na trwałe upamiętnienie.
Wielkie zasługi gospodarza i obrońcy lasu i ludzi, bohaterskiego żołnierza dwóch wojen, człowieka nieskazitelnego charakteru, oddanego bez reszty przez całe życie Ojczyźnie i Narodowi w pełni uzasadniają postanowienie o nadaniu obszarowi ochrony ścisłej „Granica” w Kampinoskim Parku Narodowym imienia mgr inż. Witolda Jana Kowalczewskiego.
Może to i dobry patron. Ja mam mieszane uczucia.Bo z pogłosek rodzinnych wynika że albo on albo poprzednik był strasznym babiarzem i nachodził kowalke o różnych porach i podobno dzieci były jego nie kowala.No i przez niego były nieporozumienia i wręcz awantury w rodzinie kowala i dochodziło nawet do rękoczynów.Poza tym to ta cała puszcza to jest nazwa na wyrost.Za pszeproszeniem pana redachtora to są raczej nieużytki porośnięte zdychającymi samisiejkami i turzycowiskami porastającymi bagna.A lud biedny i nawet sam nie wie jak jest godny litości.W zasadzie to już tych zbiegłych chłopów pańszczyźnianych usunięto z leśnych ostępów ale wokół obecnego parku narodowego ustanowionego na nieużytkach i niedorębkach pozostałych po gospodarce żydoskiej i poniemieckiej , nadal mieszkają ludzie z epoki kamienia łupanego.Szczęśliwcy ,których park wykupił , znaleźli sobie inne , bardziej godne człowieka , miejsca osiedlenia i ich dzieci żyją już w bardziej cywilizowanym świecie.Natomiast pozostali wegetują na obrzeżach i żyją trochę z uprawy nieurodzajnej ziemi a trochę z szbrownictwa w parku.No jagody, grzyby i kłusownictwo oraz pozyskiwanie drewna to odwieczne źródło utrzymania tych nieszczęśników.Teraz mają sznsę na nowe żródełko dopływu gotówki to jest agroturystyka.Pojawiają się też różne przedsięwzięcia usługowe jak wypożyczalnie sprzętu turystycznego i tym podobne ale to nadal głód smród i ubóstwo.Jeszcze za gierka to w zasadzie wszyscy oprucz uprawy tych nieurzytków pracowali w jakimś przedsiębiorstwie , co pozwalało na jako tako godne życie a obecnie to raczej nie wróże im nic dobrego.No pracownicy parku , jeśli się potrafią obronić przed pazernym rządem to może jakoś będą egzystować a reszta podobnie jak i cały kraj musi prędzej czy później ulec degradacji.To taka moja refleksja osobista.A jeśli chodzi o atrakcyjność obszarów puszczańskich to tylko wiosna jest tam cudownym rajem no i dla amatorów lekka zima ze śniegiem potrafi dostarczyć niezapomnianych przeżyć.Poza tymi okresami to są raczej cmentarne widoki i atmosfera.No może jeszcze lato ale komary potrafią obrzydzić nawet najpiękniejsze widoki.To by było na tyle s poważaniem zenek.Zresztom prosze obejrzeć próbke tutejszego intelektu.http://www.youtube.com/results?search_query=heniek+z+kampinosu&sm=1
Jeśli są trudności z połączeniem z yutube to najlepiej wpisać w Goglach ,,heniek z kampinosu,,i mamy to zjawisko na ekranie w całej krasie.
Ostatnia poprawka.Prosze wpisać ,,heniek z kampinosu,, na yutube. I już można się delektować intelektem zbiegłych chłopów pańszczyźnianych którzy przetrwali w najczystszej postaci))).