W ten weekend pogoda nie rozpieszczała. Mimo to po dłuższej przerwie postanowiłem przekonać się na własnej skórze, co tam słychać w Kampinosie…
Wycieczka biegła z grubsza dookoła Kotliny Cichowęża. Generalnie na szlakach jest dość mokro, nawet tych “wydmowych”, które w lecie są suche jak pieprz. Tym niemniej wydaje mi się, że wody jest wyraźnie mniej niż w zeszłym roku. Owszem, czasem trzeba się nieco zamoczyć, ale z reguły kałuże czy podmokłości nie są głębokie. Pokonanie ich rowerem nie nastręcza wielu problemów, choć trzeba uważać na zalegający jeszcze na szlakach śnieg i lód.
Sporo wody jest także na bagnach, co zwiastuje ciekawe plenery, jak tylko słońce wyjdzie i zrobi się nieco bardziej zielono. Gdzieniegdzie można napotkać problemy mocno podtopione szlaki. Tak jest m.in. na zielonym z ur. na Miny do Sierakowa i Palmir oraz czarnym z Truskawia do Palmir. W tym drugim przypadku dzięki nowym kładkom nie ma jednak większego problemu z przejściem.
Tak więc wydaje mi się, że o ile nie dopada znacznie więcej śniegu (co wciąż teoretycznie jest możliwe), w tym roku nie czeka nas wybitnie wilgotna kampinoska wiosna. Na szlaki będzie więc można ruszyć bez obawy o przemoknięcie.
Galeria w wycieczki. Wybaczcie słabą jakość zdjęć, ale były robione komórką